wtorek, 24 czerwca 2014

niedziela, 8 czerwca 2014

Gwiezdne Łzy 24

 O RANY.. wiecie kiedy ostatnio pisałam to opowiadanie?
ponad 4 miechy temu.....
Ja nie wiem normalnie......
W każdym razie wypadałaby wytłumaczyć Wam na czym polegał mój "pomysł".
Otóż zapewniam Was, że wszystkie miejsca, które zostały tu opisane, zostały przeze mnie osobiście odwiedzone i pomimo, że zdjęcia nie są moje to byłam tam i widziałam to wszystko na własne oczy... TAK.
Tera to może wydawać się niczym takim super, ale jeżeli pod koniec nadal będziecie twierdzić, że się nie poświęciłam... To będzie mi przykro..
Tak bardzo bardzo :<
No dobra a teraz, długo oczekiwany
24 rozdział Gwiezdnych Łez~~
Zapraszam
:3
 ***
"Gdzie ona do cholery jest?" pomyślała stojąc pod monumentalnym pomnikiem Kościuszki, gdzie miała spotkać się z Nalą ponad 20 minut temu.
Gigantyczne rondo, owijające się wokół placu, na którym znajdował się pomnik, biło żarem rozpalonych do czerwoności samochodów, a rozgrzany asfalt i gorąc spływający z nieba wcale nie pomagały ustać w miejscu.
Było gorąco. Choć słowo to nie do końca opisuje jak trudno było oddychać przy tak wysokiej temperaturze. Każdy oddech palił płuca i wywoływał lekkie zawroty głowy, nie wspominając o ciężkich kroplach potu, spływających po czole i plecach.
"Uduszę ją.. Przyrzekam uduszę !"  powtarzała w myślach te słowa jak mantrę dopóki nie usłyszała za sobą cichego śmiechu.
- A myślałam, że będę ci do czegoś potrzebna - wysoka, urocza blondynka z okularami przeciwsłonecznymi i szerokim słomkowym kapeluszem wychyliła się zza rogu pomnika, ukazując Idei swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu.
- Czy zdajesz sobie sprawę jak wielką mam ochotę zrobić ci teraz krzywdę? - zapytała z irytacją w głosie - Co ci tyle zajęło ? I ostrzegam, jeżeli odpowiesz, że szukałaś tego kapelusza to obiecuję Ci, że będzie bolało.
- Zbieranie informacji zajęło mi trochę dłużej niż przewidziałam. Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje? - zapytała z nutą rozbawienia.
- Może być - Idea wymamrotała pod nosem - Idziemy z tego żaru? Zaraz się dosłownie rozpłynę.
Nala rozejrzała się dookoła i zatrzymała wzrok na jednym punkcie.
- Masz ochotę na mrożoną herbatę? - zapytała uśmiechając się pogodnie.
- Mam ochotę na wszytko co ma w nazwie "mrożone".
Nala zaśmiała się krótko i ruszyły w kierunku małej kamienicy, stojącej przy jednym z czterech wylotów ronda.  Zanim weszły do małego lokalu, który się w niej miescił, Idea zdążyła przeczytać szyld wiszący nad wejściem.
"Herbaciarnia Niebieskie Migdały"

Gdy już usiadły i zamówiły Idea mogła przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdowały. 
Nie duża, prawie ciasna salka, a w niej małe stoliczki z ciemnego drewna i niewielki kredens zastawiony różnego rodzaju starociami i antykami. Ściany pokryte nieco tandetną tapetą przyozdobione były starymi obrazami. Parę porcelanowych lalek wraz ze gramofonem siedziało na zasłoniętym przez długie firanki parapecie. Stare, wysiedziane, ale jednocześnie zadziwiająco wygodne fotele i powycierany bukowy parkiet. Wszędzie było pełno kurzu, ale, pomimo tego jak bardzo irracjonalnie to brzmi, nadawał on całemu pomieszczeniu autentyczności. Wszystkiego dopłeniał wszechobecny aromat herbaty.
- Tooo mam ci powiedzieć co się stało i w ogóle co i jak? - zapytała, w sumie sama nie wiedząc dlaczego niepewnie.
- Nie, już wszystko wiem. - Nala odpowiedziała spokojnie biorąc łyk herbaty, a widząc zdezorientowanie na twarzy Idei, dodała - Dar Myśli i Wspomnień.
- A tak...  to co?
- Kretyn to nie najlepsze sposób opisywania osoby, która uratowała ci życie - powiedziała uśmiechając się nieco na przekór - choć rzeczywiście do najmądrzejszych nie należy - dodała już bardziej gorzko. - Zastanawiam się... Wiesz, że podczas zszycia dwie duszę łączą się prawie nierozerwalnie? Jedyną rzeczą, która może je od siebie rozdzielić jest pocałunek i to pod warunkiem, że odbędzie się po zatrzymaniu akcji serca. Byłaś Łzą Kastiela, więc gdy się z tobą zszył, to w pewnym sensie odzyskał swoją straconą część duszy, która była w tobie. Nadążasz?
- Nooo - "Nie jestem ułomna" pomyślała i zaraz zdała sobie sprawę, że to pewnie też usłyszała...
- Gdy tam na górze, Kastiel cię pocałował rozerwał więź, która łączyła wasze dusze, zostawiając w tobie to co już miałaś i jeszcze trochę tego co miał on. Tym samym wrócił ci życie, jak przypuszczam, prawie tracąc swoje. Sam fakt, że Kastiel jest teraz zaledwie skrawkiem duszy, nie jest najgroźniejszy. Najgorsze w tym momencie jest to, że dusza to coś co rozwija się całe życie, potrafi się regenerować i adoptować w zastraszającym tempie. To znaczy, że gdy twoja dusza zacznie się uzdrawiać, będzie powoli, ale skutecznie wypierać duszę Kastiela, a gdy wyprze ją całą..
- Kastiel spadnie... - powiedziała i poczuła silną potrzebę znalezienia jakiejś zmiotki, bo miała wrażenie, że zaraz się rozsypie. - Jak można zrobić coś tak ryzykownego, nie znając skutków? - zapytała z nagłą złością.
- Nie wydaje mi się, że ich nie znał... - Nala odpowiedziała smutno, a gniew Idei przerodził się w dokuczliwe kłucie w okolicach serca.
- Kto robi takie rzeczy? - spuściła wzrok na swoje dłonie - Kto wynosi czyjeś życie ponad swoje własne? - zapytała cicho nie oczekując odpowiedzi.
- Kastiel ci o wszystkim powie, gdy już będzie po wszystkim, to będzie pierwsza rzecz jaką zrobi.
- Więc... Jaki... Jaki jest plan działania? - zapytała po chwili zamyślenia.
- Na początek musimy znaleźć pozostałe Łzy,  wystarczy jedna, bo tylko ty się tam udasz. - powiedziała odganiając swoje blond włosy z czoła.
- CO? - teraz już w pełni przytomna Idea prawie zakrztusiła się herbatą, którą piła.
- Większa ilość osób przyciągałaby zbyt dużo uwagi. Gdy będziesz na miejscu musisz działać szybko, na nieboskłonie twoja dusza będzie regenerować się dwa razy szybciej. Zakładam, że to właśnie dlatego król Słońce tak błyskawicznie się was pozbył.
- Jak mam działać szybko w miejscu, którego nie znam? - zapytała z czystym przerażeniem.
Ona? Sama? W tym gigantycznym zamku? Bardzo niezabawny żart...
- Mam stare mapy. Pomieszczenia i korytarze mogą się odrobinę różnić, ale komnaty najważniejszych członków rodziny królewskiej zawsze pozostają w tych samych miejscach. Musisz dostać się do komnaty Kastiela i ponownie się z nim zszyć, ale to omówimy sobie później, teraz idziemy po Łzę.
- Nie mamy mapy, potrzebujemy Gwiazdy żeby znaleźć kolejne Łzy.
- Niczego nie potrzebujemy - niebieskooka powiedziała z przebiegłym uśmieszkiem - Mam swoje sposoby na pewne rzeczy.
- To znaczy? - Idea zmarszczyła brwi i popatrzyła na Nala jak na wariatkę.
- Wybieramy się, moja droga, na małą wycieczkę - powiedziała i zostawiając pieniądze na stoliku, wstała - Idziesz?
Idea poderwała się z siedzenia i poszła za swoją przyjaciółką.
"Dlaczego mam złe przeczucia?" zapytała sama siebie w myślach.
Nie mogła zobaczyć jak uśmiech Nali niebezpiecznie się poszerza.
***
- No tak...- powiedziała po chwili tępego wpatrywania się ogrodzenie - to by tłumaczyło to złe przeczucie...
- No już nie marudź tylko właź, dozorca kręci się gdzieś niedaleko, słyszę jak myśli coś o spoconych pośladkach... -  Nala skrzywiła się lekko i naciągnęła dół siatki tak aby zrobić Idei miejsce do przejścia.
-  Nala to jest nielegalne i to nie tak sobie nielegalne, tylko tak bardzo... - Idea stała i patrzyła niepewnie na gęsto zarośnięty zielenią plac starej przędzalni.
- Ohh właź ręce mi drętwieją - powiedziała zdmuchując włosy z twarzy.
Idea z wyraźną niepewnością przeczołgała się pod siatką i odgięła ją w ten sam sposób z drugiej strony, tak by i Nala mogła do niej dołączyć.
- No - Nala otrzepała ręce z ziemi - to do roboty.
Po paru minutach przedzierania się przez sięgające pasa krzaki i nieco wyższe samosiejki ich oczom ukazał się ogromny budynek. Cały ceglany z zionącymi pustką oknami.
Stały przed nimi cztery piętra czystych wspomnień.
- Jak my tu mamy cokolwiek znaleźć? - zapytała, teraz już załamana, Idea.
- Dusza, moja droga, po odłączeniu od ciała zachowuje się jak pendrive. Zachowuje w sobie wszystkie wspomnienia właściciela, większość jego myśli. Wystarczy, że ją usłyszę, potem musimy ją tylko odszukać.
- No tak, musimy tylko odszukać coś, co może być czymkolwiek, wetkniętym pomiędzy jedną stertą gruzowiska, a drugą. Genialne. - powiedziała kwaśno przyglądając się ciemnemu wnętrzu przędzalni.
- Chodź, musimy wejść do środka, dozorca się zbliża.
Weszły przez jedno z wybitych okien na parterze i znalazły się, najprawdopodobniej, w pomieszczeniu roboczym. Wskazywały na to ładnie zachowane niebieskie półki z numerkami i walające się po podłodze karty pracy. 
Pierwsze na co Idea zwróciła uwagę to niesamowity odór gnijącego drewna i wilgoci. Przeszła parę kroków, stawiając stopy z rozwagą, by nie natrafić na coś ukrytego pod stertą starych gazet i innych nieaktualnych papierów, na przykład na gwóźdź. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowały się dwa przejścia, jedno kompletnie zawalone i drugie: zakryte gruzem tylko do połowy.
- Chyba nie mamy wyjścia, musimy przejść tędy - powiedziała i odwróciła się tylko po to, by zobaczyć jak Nala stoi z oczami pełnymi łez, trzęsąc się i ledwo powstrzymując od płaczu.
- Tu jest.. tak wiele, wiele złych wspomnień - wyjaśniła ocierając twarz. - Tylu nieszczęśliwych ludzi zostawiło tu cząstkę siebie. - wzięła parę głębokich oddechów zanim znowu się odezwała -  Ale jeden... Jeden głos wybija się na tle innych. To nasza Łza. - powiedziała już bardziej hardo, ze swoją zwyczajną charyzmą. 
Kiwnęła lekko głową na znak, że mogą już ruszać i obie zbliżyły się do wąskiego przejścia. 
Chwilę później znalazły się w odrobinę większym pomieszczeniu, którego całą podłogę przykrywała warstwa piachu. Wszędzie walały się resztki tkanin, części starych rozklekotanych mebli i gruzu, do tego odpadający płatami od ścian i sufitu tynk.
Smutne, opuszczone i zaniedbane miejsce.
Idee przeszły ciarki po plecach od nagłego powiewu wiatru.
- Przeciąg - powiedziała Nala - tu nic nie ma, chodźmy dalej.
Jedyną, w miarę bezpieczną kontynuacją "wycieczki" były schody prowadzące na kolejne piętra.
Ciasna klatka schodowa ze ścianami przyozdobionymi graffiti i wymownym napisem "NIE ŁÓDŹ SIE". Idea uśmiechnęła się pod nosem na tę grę słów i kontynuowała wraz z Nalą swoją wspinaczkę. Gdy znalazły się na piętrze, uderzyła ją ilość rysunków znajdujących się na ścianach i... brak podłogi.
Tak. 
Stały teraz na małym skrawku gruntu, a przed nimi rozpościerała się gigantyczna dziura. Idea rozglądała się i chłonęła widok, bo był nietypowy, niezwykły. Nagie kobiety grzejące się przy ogniu, a zaraz obok łowca z włócznią. Gdzieś z boku uciekająca zwierzyna i krzywe, modernistyczne rysunki. Wszechobecne, naścienne koty, najprawdopodobniej pozostawione przez ulicznych artystów, patrzyły prosto na nie, dając wrażenie jakby były tu bardzo nieproszonymi gośćmi. Idea odwróciła się do Nali.
- Tu nic nie znajdziemy - Nala kiwnęła głową ze zrozumieniem i odwróciła się na pięcie wchodząc do pomieszczenia na przeciwko wielkiej, bez podłogowej sali. Pomieszczenie to okazało się być łazienką. Nie ciekawym pokojem z rozpadającymi się kabinami i odpadającymi od ścian kafelkami. Idea weszła i wyszła z pomieszczenia, gdy nagle:
- Idea... To tu. - Nala powiedziała cicho i podeszła do jednej z kabin. Otworzyła ją ostrożnie, ale mimo to drzwi odpadły, robiąc przy tym sporo hałasu, który poniósł się echem po całej przędzalni.
- Cholera - powiedziała - Dozorca nas usłyszał. Musimy się pośpieszyć, zaraz tu będzie.
- Czego mam szukać - Idea podeszła do niej szybko i zaczęła nerwowo się rozglądać.
- Nie wiem, nie wiem... czegoś małego... bardzo... pierścio.. nie... broszkę... nie. Mniejsze, coś mniejszego. Wisiorek. Szukaj wisiorka, mały, srebrny.
Obie opadły na kolana i zaczęły przegrzebywać się przez warstwę tynku, kafelków, papierów i wielu, wielu innych rzeczy, o których lepiej nie wspominać.
- Wszedł do środka - powiedziała bardzo zaniepokojona Nala - na razie kręci się po parterze, ale zaraz wejdzie na piętro.
Przyśpieszyły swoje ruchy, ale na nic się to nie zdało, bo zaraz znów musiały zwolnić, nie mogły przecież niczego przeoczyć.
- Wchodzi po schodach - powiedziała szeptem.
Nagle Idea poczuła pod opuszkiem coś gładkiego. Rozgarnęła tynk i inne śmieci i prawie krzyknęła ze szczęścia - Mam! - powiedział i wyciągnęła małą, srebrną śnieżynkę.
- Dobra teraz słuchaj - Nala mówiła coraz ciszej, a z korytarza można było usłyszeć kroki - Dozorca to spasiony facet po trzydziestce. Myśli, że tak naprawdę nikogo tu nie ma, że to tylko koty, ale i tak sprawdzi. Jeżeli weźmiemy go z zaskoczenia, nie zdąży się nawet za nami stoczyć ze schodów. Na mój znak wybiegniesz stąd najszybciej jak tylko potrafisz i pobiegniesz w kierunku wyjścia, okej?
Idea kiwnęła głową. Po cichu zakradły się do wejścia, Idea zerknęła na Nalę, która pokazała jej trzy palce, potem dwa i w końcu jeden. W tym momencie obie wyskoczyły na korytarz przyprawiając mężczyznę prawie o zawał, z łatwością go wyminęły i pognały ku wyjściu. Zbiegając po schodach słyszały jeszcze z sobą krzyki, ale dosłownie parę minut później szły szybkim krokiem po drugiej stronie siatki. 
Oddychały ciężko, ale uśmiechały się szeroko.
"Poczekaj jeszcze trochę.
Jeszcze odrobinę."
Pomyślała gładząc w kieszeni małą, srebrną śnieżynkę.
_______________________________________________________

ZŁAMAŁAM DLA WAS PRAWO