poniedziałek, 18 marca 2013

Candy 1. Nazywam się...

Ohayooo ^^
Dzisiaj coś nowego...
Muszę odpocząć od głównych opowiadań bo zaczynam pisać głupoty.
 Tak więc dziś pierwsza część two-shot'a?
Hahaha xdd
Nie wiem jak to nazwać o.O 
Na początku to miał być oneshot ale stwierdziłam że rozbiję go na dwa rozdziały ^^ Niemniej jednak i tak umieszcze to opowiadanie w dziale "One Shoty".
Tak więc pod koniec tego tygodnia spodziewajcie się ciągu dalszego i zakończenia jednocześnie :P
A co do dodawania notek to będę je dodawała teraz w środy :3
Niedziele. Są. Dołujące.
A teraz Enjoy :3
 ***
- Dziś też jest - powiedziałem zaglądając do wnęki pod ławką. Wyjąłem z niej małego cukierka i przyjrzałem mu się podejrzliwie.
- Co jest Haku? - usłyszałem za plecami.
- Od jakiegoś czasu ktoś zostawia pod moją ławką cukierki.
- Może to ktoś z popołudniowych zajęć? Chyba mają wykłady w tej sali. - wtrącił się jakiś chłopak z czarnymi włosami.
- Cukierka? Hmm, może chce ci wynagrodzić zmarnowany czas na tych nudach - zaśmiał się jeden spod ściany.
- Albo zostawia je sobie na później a ty je bezczelnie zżerasz - powiedział Toki, który wyskoczył mi zza pleców, teraz śmiała się cala klasa.
- Już dobrze, w takim wypadku ja też coś zostawię - wyjąłem z torby wiśniowego cukierka i położyłem we wnęce w tym samym miejscu gdzie znalazłem jego poprzednika.
 ***
Następnego dnia leżałem na ławce trochę zdołowany.
- Co ci? - Toki wyglądał na zaniepokojonego. Nie odpowiadając na jego pytanie wskazałem palcem cukierek leżący nieopodal mnie. - Cukierek... To ten który tu wczoraj zostawiłeś? - pokiwałem głową w ciszy - Nikt go nie wziął? - ponownie potwierdziłem.
-  Ja też bym się srał zjeść coś od kogoś kto podpierdalał mi słodycze przez ostatni miesiąc - zarechotał jakiś gościu z tyłu i zaraz wszyscy mu zawtórowali.
Jakoś nigdy się nie zastanawiałem kto tak właściwie może zostawiać te cukierki...
Nigdy ni interesowało mnie specjalnie kim ta osoba jest lub jaka jest.
Nigdy też nie pomyślałbym że będzie mnie coś takiego ciekawiło...
- Dobra! Po protu napisze na ławce wiadomość - powiedziałem i złapałem za ołówek

"Mój ulubiony smak, to takie zadość uczynienie za wszystkie poprzednie zjedzone przeze mnie ^^Ten jest dla ciebie, proszę zjedz go :3"
***
- Hell Yeah! - rozległ się w klasie mój okrzyk radości.
- Bez jaj - usłyszałem nad ramieniem. Obok mnie stał ten sam koleś który jeszcze wczoraj śmiał się ze mnie w najlepsze. Wpatrywał się w to samo co wywołało u mnie taką euforie.  Na ławce w miejscu mojej wiadomości schludnym, estetycznym i nad wyraz pięknym pismem widniały dwa krótkie zdania:

"Dziękuję. W zamian zostawiam mały prezent"


Tam gdzie zazwyczaj znajduję cukierka leżało origami. Śliczny kwiat wykonany z papieru. 
Dla mnie...
Coś tak pięknego zrobiono z  myślą o mnie...
Nie do końca świadomie uniosłem kącik ust w delikatnym uśmiechu.
- Wo~~ow, ładnie piszę - powiedział Toki znad mojego drugiego ramienia - Pewnie jakaś dziewczyna.
- Co zrobisz jeśli jest, no wiesz... ła~~~dna?
Wymieniliśmy z Tokim porozumiewawcze spojrzenia i oboje uśmiechnęliśmy się pozostawiając pozostałych zgromadzonych przy mojej ławce w nieświadomości i milionie domysłów. Lekcje miały jedna po drugiej, a ja pogrążony we własnych myślach i z głupawym uśmiechem na ustach, nawet nie zauważyłem kiedy zajęcia się skończyły i wszyscy ruszyli w kierunku wyjścia.
Każdego dnia po "wymianie" cukierków i zakończeniu lekcji udaje się do pokoju nauczycielskiego, pomagam tam trochę, ot tak.
Z nudów.
No i żeby trochę zapunktować u nauczycieli ;P
Wszedłem do pokoju zapełnionego belframi.
- Dzień dobry, przyniosłem kopie kartkówek dla pierwszych klas.
- Dzień dobry Haku - odpowiedział matematyk i odebrał ode mnie ksero. - Wielkie dzięki, możesz już iść dziś mamy luzy.
- W takim razie do wiedzenia - pożegnałem się i wyszedłem.
Szedłem korytarzem i bujałem w obłokach.
Jaką osoba jest? Czy jest ładna? Czy jest mądra?

***

- Imię! Zapytaj ją o imię! Jak chcesz ją poznać nie znając jej imienia? - Toki darł się na mnie jakby od tego zależała przyszłość świata. W sumie odkąd dostałem od niej "kwiatka" to jakoś tak wyszło że codziennie zostawialiśmy sobie małe wiadomości i nie będę ukrywał że przez ostatni miesiąc nie myślałem o niczym innym jak o niej. I rzeczywiście zależała od tego przyszłość pewnego świata. Mojego, tak dokładnie rzecz ujmując.
- O-okej - powiedziałam biorąc ołówek do reki.
***
 - HAHAHAHAHAHAHAHAHAH!!! - rozległo się w całej klasie - Czy to nie miło? HAHAHAHA!
- Haku, nie bierz tego do siebie - powiedział Toki, jednak sam ledwo powstrzymywał się od śmiechu.

"Jak masz na imię?
Ja jestem Haku"

"Nazywam się Keigo"

 - To jest facet - powiedział chłopak który chyba wziął sobie za punkt honoru żeby mnie dobić - Prawie miesiąc wzdychałeś do faceta! Nadal masz to origami od niego? HAHAHAHA!
- Zamknij się, to nie tak że się zabujałem idioto, byłem ciekawy, nie myl pojęć. - wymamrotałem bardziej do siebie niż do niego.
- HAHAHAHA! O jeny mój brzuch, hahahah!
Byłem delikatnie mówiąc zawiedziony, tylko i aż tyle.
Jednak...
Chciałbym go spotkać.
Chciałbym?
Ale przecież to facet.
Co z tego...
Co z tego?
Rozległ się dzwonek kończący zajęcia, a ja przypomniałem sobie że muszę zrobić dzisiaj sporo rzeczy w pokoju nauczycielskim. Zrezygnowany wstałem, spakowałem się, zostawiłem jednego cukierka tam gdzie zawsze i wyszedłem z klasy. 
***
Biegałem korytarzem jak nienormalny w te i we w te.
Odebrać kopie.
Zrobić następne.
Odebrać te zrobione i zrobić następne.
I tak wkoło Macieju.
Ufff...
To mój ostatni kurs, idę wszystko odnieść do pokoju i lecę do domu. Bez jakiegoś specjalnego pośpiechu przemierzałem korytarz gdy zauważyłem że sala w której zazwyczaj mamy lekcje jest otwarta.
Woźna?
Nie, woźne zaczynają sprzątać klasy po siedemnastej a mamy dopiero szesnastą. Z ciekawości [tak jestem bardzo ciekawskim człowiekiem xD] zajrzałem do sali przez uchylone drzwi i zobaczyłem w niej wysokiego bruneta. Siedział w mojej ławce wpatrując się z uśmiechem w leżący na niej cukierek. 
Zupełnie jakbym widział siebie. 
W klasie nie było nikogo oprócz niego, w takim razie popołudniowe zajęcia albo się już skończyły albo jeszcze nie zaczęły.
- K-k-Keigo? - wyjąkałem zaciskając ręce na papierach, serce waliło mi tak że w pewnym momencie byłem pewny że on też je słyszy. Podniósł na mnie zdziwione spojrzenie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Ty musisz być Haku.- uśmiechnął się łagodnie - Szczerze mówiąc myślałem że będziesz trochę zawiedziony gdy dowiesz się że jestem facetem, więc gdy znalazłem kolejnego - tu pomachał cukierkiem - ulżyło mi. Miło mi cie poznać - powiedział i wstał. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
Oczy...
Duże, orzechowe oczyska gęsto opatulone długimi rzęsami.
Patrzyły teraz prosto na mnie oczekując chyba jakiejś reakcji. 
Gapię się na niego bez słowa zdecydowanie za długo, a on nie reaguje tylko czeka.
- C-C-Cała przyjemność po mojej stronie - wyjąkałem starając się nadrobić uśmiechem - Muszę to odnieść - skinąłem nerwowo głową na dokumenty. - Naprawdę cieszę się że w końcu cię poznałem - uśmiechnąłem się jeszcze raz i nie czekając na jakąś odpowiedź odwróciłem się i, cudem powstrzymując się od biegu, wyszedłem na korytarz.
Gdy tylko minąłem parę zakrętów i byłem pewny że nikogo nie ma w pobliżu oparłem się o ścianę łapiąc oddech który, dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę, przez cały czas wstrzymywałem. 
Ktoś wam kiedyś powiedział że człowiek nie może żyć bez tlenu?
Jak taki sobie człowiek chce to potrafi.
Nawet jak nie chce i robi to bez swojej wiedzy, to też potrafi.
Nie do końca przytomny doszedłem do pokoju nauczycielskiego, odłożyłem kopie na miejsce i nadal nie do końca pewny czy to co się wydarzyło było tylko snem czy jawą w ruszyłem stronę szatni.
---------------------------------------------------------------------------------------------------

 Hehe słodziak :3

sobota, 16 marca 2013

Liebster Award #2

Naprawdę bardzo ale to bardzo dziękuję za nominowanie mnie do Liebster Awards!!!
 Nominowała mnie autorka bloga, który bardzo polecam: http://ichisui.blogspot.de

                                                                        Zasady :

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla
blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11
pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


Nominowani (proszę nie sugerujcie się numeracją, blog z numerkiem 1 jest dla mnie tak samo ważny jak i ten z ):

1. http://opowiadania-yaoi-i-inne.blogspot.com
2. http://k-paradisee.blogspot.com
3. http://megustayaoi.blogspot.com
4. http://hichigoxichigo.bloog.pl
5. http://milosc-to-nie-epizod.blogspot.com

Więcej blogów nie mam niestety pod ręką... Ani żadne inne (z małą ilością obserwatorów) nie przychodzą mi do głowy.

 1.  Czym się interesujesz?
A duuuużo tego ;] Japonia i Korea <---- to moje główne zainteresowania. Jeszcze mangi, anime, książki, poezja, muzyka i tyle o...
2. Masz zaufanie do ludzi?

Tylko do tych, których znam od bardzo dawna. Jestem raczej nieufną osobą. 
3. Co było inspiracją do założenia bloga?

Kiedyś pisałam w zeszycie opowiadania tylko dla mnie. Nie przeznaczone dla oczu nikogo innego prócz paru najbliższych mi osób. Tak było przez parę lat dopóki nie obudziłam się którejś nocy i nie napisałam kilku stron Gwiezdnych Łez.  
Po baaaaardzo długim namyśle stwierdziłam, że zaryzykuje i założę bloga. Mogę więc z czystym sumieniem stwierdzić, że inspiracją do założenia bloga było opowiadanie Gwiezdne Łzy.

4. Lubisz pisać rozdziały leguralnie? Nie sprawia ci to trudności?
Lubię, a może raczej ciesze się i jestem z siebie dumna, gdy napiszę rozdział na czas, jednak nie zawsze mi się to udaję. Owszem czasami sprawia mi to nie lada trudność. Chodzę po domu/szkole/ulicy i marudzę wszystkim "Muszę napisać rozdział..." albo "Nie wyrobie się z rozdziałem" albo "Wen znowu się na mnie fochnął..." Czasem współczuje moim bliskim.

5. Osoby wchodzące na twojego bloga doceniają twoją twórczość?
Tak mi się wydaję, choć zdaję sobie sprawę z tego, że w większości są to ludzie którzy wchodzą na niego raz i więcej nie wracają, lub po prostu ludzie bliscy mojemu sercu. Jeżeli trafi się ktoś spoza tych kręgów to mam nadzieje, że docenia moja pracę.
6. Przejmujesz się zdaniem innych?
To zależy w jakich kwestiach. Jeżeli chodzi o mnie jako o osobę to nie obchodzi mnie to co inni o mnie myślą, bo jestem sobą i to się nie zmieni. Jeżeli chodzi o moje prace to jestem otwarta na krytykę - wiadomo nie wszystkim można dogodzić, jednak zawsze można dążyć do samodoskonalenia, w czym krytyka bardzo pomaga. Są jednak rzeczy, w których zdanie innych ma na mnie ogromny wpływ.

7. Jesteś pesymistką czy optymistką?
Zależy od humoru, jednak najczęściej widzę świat w ciemnych kolorach. Często mam tak, że popadam ze skrajności w skrajność. Czasem to ja potrafię rozśmieszyć całe towarzystwo, a czasem to całe towarzystwo musi rozśmieszać mnie.

8. Jesteś typem samotnika?
Zdecydowanie jestem typem samotnika. Nie jestem najlepsza w nawiązywaniu nowych znajomości... Gadam głupoty, albo siedzę cicho jak zaklęta... Żenada -_-"
9. Twój ulubiony rodzaj muzyki?
K-pop i J-rock. 
10. Wiesz co to manga i anime? Jeśli tak podaj ulubioną.
Wiem ^^
Ulubiona manga The Breaker; Skip Beat; Kuro Tenkousei; Recipte no Oujisama i dużo więcej.
Ulubione anime Mononoke; Bleach; No.6.
11. Za ile zamierzasz zakończyć bloga?
Nie wiem... Na razie nie planuje tego zrobić, i przyznam, że oczyma duszy widzę siebie, jako dorosłą już studentkę dodającą nowy wpis na bloga.

A oto moje pytania do was:

1. Twoja ulubiona książka?
2. Wiesz co to manga/anime? Jeżeli tak to jakie są twoje ulubione (max.2) i najbardziej znienawidzone(max.2) postacie.
3. Jakiej muzyki słuchasz? Twój ulubiony zespół?
4. Czym jest dla Ciebie twój blog?
5. Co cię skłoniło do założenia go?
6. Co (twoim zdaniem)  jest największym problemem w naszym państwie? (no wiesz: brak tolerancji, drogi, idioci w rządzie itp.)
7. Co robisz w wolnym czasie?
8. Ulubione słodycze?
9. Wymarzone wakacje?
10. Ideał faceta/dziewczyny?
11. Która pora roku jest twoją ulubioną i dlaczego?

wtorek, 12 marca 2013

Gwiezdne Łzy 17

Witam was moje robaczki drogie tym oto rozdziałem Gwiezdnych Łez ^^
Tak wgl to zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Jeszcze trochę ale już bliżej końca niż początku :P
A i jeszcze chciałam wspomnieć 
że wczoraj przekroczyliśmy 4000 wyświetleń bloga^^
Normalnie was uwielbiam :* 
No a teraz
Enjoy
:3
 ***
 - Umieram? Hahaha.. ha ha ha.. haa????
Przeskakiwała spojrzeniem z jednego na drugiego szukając na ich twarzach choćby cienia uśmiechu. Jakiegoś znaku, że to tylko żart.
Jednak ich twarze pozostawały niewzruszenie ponure i nic nie wskazywało na to, że któryś z nich zaraz wybuchnie śmiechem.
Poza tym, kto do kurwy nędzy żartuje z takich rzeczy?!
Nie wiedziała jak ma zareagować. Ma się śmiać? A może płakać? Ma się złościć i rzucać w nich wszystkim czym popadnie czy po prostu się z tym pogodzić? Bo przecież niezależnie od tego co zrobi nie zmieni tego że umiera.
- Jak to? - zapytała i poczuła jak z jej twarzy odpływa cała krew. Stała tak blada jak ściana z niezrozumieniem w oczach, oczekując odpowiedzi, która nie nadchodziła.
- Przykro nam - powiedział w końcu Aaron odwracając wzrok.
- Wam jest przykro? - chyba się jednak wkurwi - W trakcie pierdolenia takich głupot patrz mi przynajmniej prosto w oczy, a nie w podłogę! To samo tyczy się ciebie - powiedziała zwracając twarz w kierunku Feliksa, który podziwiał zarysowania na stole. Chyba tylko Kastiel na nią patrzył, wzrokiem, który nie do końca da się zidentyfikować - Co to ma być?!- jako odpowiedź musiało zadowolić ją uporczywe milczenie. - Macie w ogóle zamiar coś powiedzieć? Cokolwiek wytłumaczyć?
- Nie - powiedział Kastiel, a Idea zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
- Zastanawiam się czy jesteś tak odważny czy tak głupi, że w ten sposób odpowiadasz na to pytanie - wywarczała trzęsąc się ze złości.
Ponownie przemknęła wzrokiem po chłopakach i była już pewna, że będą po prostu siedzieć i czekać na...
Na co tak właściwie? Na to aż osunie się bezwładnie na kolana i zacznie płakać i błagać o to by żyć dalej? Aż zacznie użalać się nad sobą i zapomni czyja to wina? Że w tym wszystkim zapomni, przez kogo jej życie nagle wywróciło się do góry nogami i przez kogo równie niespodziewanie się skończy?
Ale niestety to była rzecz której Idea była pewna, bo nie ważne jak by na to nie spojrzała i ile razy by o tym nie pomyślała to za każdym razem dochodziła do tego samego wniosku.
To oni są temu winni.
I to właśnie bolało ją najbardziej.
Tak bardzo, że chłopaki prawie dopięli swego.
Prawie zmusili ją do łez.
Prawie...
Gdy tylko poczuła nieznośne pieczenie gdzieś za powiekami postawiła dwa kroki w tył ku wyjściu z kuchni. Trzeciego już nie zrobiła, bo Kastiel złapał ją za rękę.
- Nie dotykaj mnie. - powiedziała próbując nadać swojemu głosowi stanowczy ton.
- Gdzie idziesz? - zapytał a na jego twarzy widniał przejmujący smutek.
- Jak najdalej od was - powiedziała wyrywając swoją dłoń z uścisku- Może chociaż umrę w spokoju. - dodała trzaskając drzwiami.
***
Gdzie tu teraz iść?
Pierwsza myśl: komórki.
Ale to oczywiste, że prędzej czy później ją tam znajdą... bo przecież będą szukać.
To co, do Nali?
Ona też pewnie o wszystkim wiedziała, poza tym to z nią skontaktują się na samym początku.
Do ciotki nie pójdzie, nie z tym pieprzonym tatuażem.
Hotel? Ma ze sobą tylko dwie dychy.
***
Od jakichś dwóch godzin siedziała w parku i wystawiała twarz do słońca. Przynajmniej przestało padać. 
Nie miała pojęcia gdzie iść i co ze sobą zrobić.
Normalny człowiek pomyślałby: Kurde, idę do domu! W końcu to moje mieszkanie!.
No tak, wszystko ładnie pięknie, ale to oznaczałoby konfrontacje. To oznaczałoby, że musiałaby ich wyrzucić. A pomimo tego, że miałaby swoje podstawy do tego to nawet teraz, siedząc i tylko nad tym rozmyślając wie, że miałaby także wyrzuty sumienia. Że byłoby jej cholernie smutno i nie zmrużyłaby w nocy oka nawet na chwilę. A tak przynajmniej wie gdzie ci idioci są i nie musi się o nich martwić. Bo przecież by się martwiła, i zdaje sobie z tego sprawę. Bo to nie tak, że ich nienawidzi czy coś. Przecież nie zrobiliby czegoś takiego specjalnie.
Nie...
Na pewno nie zrobili tego specjalnie.
Ehhh...
- Co tak wzdychasz? - usłyszała gdzieś w okolicach prawego ucha.
Otworzyła oczy.
Obok niej na ławce siedział jakiś chłopak.
- Ty... Znamy się? - zapytała a chłopak westchnął cicho i grzywkę, która opadała lekko na oczy zaczesał do tyłu. - Kelner...
- Czyli mnie pamiętasz! - powiedział z nadzieją.
- Coś tam kojarzę, dziwne, że ty mnie poznałeś.
- Dlaczego dziwne? Rzeczywiście wyglądasz trochę inaczej niż wtedy w kawiarni, ale to nadal ty, co nie? - uśmiechnął się wesoło.
- Tak, to nadal ja - a może już nie?
Gadali jakąś godzinę, wymienili się numerami, a potem gadali dalej.
- Toooo gdzie twój chłopak? - zaczął się rozglądać - Nie mów mi, że jesteś tu sama, bez niego.
- Mój chłopak? - łał nawet nie wiedziałam, że jakiegoś mam. 
- No wiesz, czarne włosy, wysoki, z wkurzającym uśmiechem.
- To nie jest mój... chłopak.
- Nie? W takim razie kto?
Właśnie... kto?
Znajomy? Byle znajomy nie mieszkałby z nią pod jednym dachem.
W takim razie - kolega? To samo tyczy się byle kolegi.
To co... że niby przyjaciel? Przyjaźń w 5 dni? Jakiś przyśpieszony kurs?
Kim?
Kim był dla niej Kastiel?
Aaron - dobry kolega - to z łatwością mogła stwierdzić.
Feliks był dla niej bardziej jak rodzina, jak starszy brat. Wiecznie się o nią martwiący, wiecznie się za nią oglądający. Podejrzewała go nawet o kompleks młodszej siostry.
Ale kim był Kastiel?
- Nie wiem - odpowiedziała w końcu.
- Nie wiesz? - zapytał ze zdziwieniem. - Jak to nie wiesz?
- No, normalnie. - wzruszyła ramionami.
- To sprawdźmy to.
- Co?
- No kim dla ciebie jest ten...
- Kastiel - podsunęła mu.
- No właśnie. Często się z nim kłócisz?
- Bardzo.
- Ale lubisz te kłótnie?
- ...Raczej tak.
- Powiedział kiedyś coś co wprawiło cię w osłupienie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Nie raz - to że jest gwiazdą i to o niestrasznych kobietach się liczy, prawda?
- Zawstydził cię kiedyś?
- Co? - spojrzała na niego jak na potencjalnego zboczeńca.
- No wiesz, złapał cię za rękę, objął, próbował pocałować?
- Taaaaak...
- I teraz: Co czujesz gdy jest blisko, gdy się uśmiecha?
- Eeee..Serio muszę ci to mówić? - pokiwał poważnie głową - Nie mogę oddychać. - wyznała w końcu - Czuję się jakby całe powietrze z mojego otoczenia zostało nagle wyssane, czy coś...
- Serio, nie wiesz - zapytał patrząc na nią z politowaniem - Serio nie wiesz kim dla ciebie jest?
- To źle? - chyba go załamała.
- To inaczej - powiedział i usiadł bliżej niej. Objął ją jednym ramieniem a drugą, wolną ręką uniósł delikatnie podbródek.
- Co robisz? - zapytała bez żadnych emocji w głosie.
- Ehhh, widzisz? Co byś zrobiła gdyby na moim miejscu był ten...
- Kastiel? - pokiwał głową a Idea spłonęła purpurą - Nie wiem...
- Ale jakbyś się czuła?
- Skąd mam wiedzieć? -  powiedziała czując jak pieką ja policzki.
Nagle oczy chłopaka niebezpiecznie się zwęziły.
- A co powiesz na mały eksperyment? - powiedział patrząc jej przez ramię.
- O czym ty mó... - nie dane jej było dokończyć, gdyż jej usta zostały zamknięte przez usta kelnera.
O kurwa.
Przez moment nie wiedziała co się dzieje.Wpatrywała się w jego zamknięte oczy z czystym osłupieniem, gdy poczuła jak ktoś ciągnie ją za ramię do góry. Została zrzucona z ławki i kątem oka mignęły jej czarne włosy.
Kastiel wziął porządny zamach i już, już jego pięść miała spotkać się z twarzą kelnera, jednak pięść Idei była szybsza. 
Biedny blondyn z zaskoczeniem przyjął jej prawy sierpowy, a następnie wylądował na ziemi plując krwią z rozciętego dziąsła.
- Psychol - syknęła spoglądając na pozdzierane knykcie. - A ty tu czego? - zapytała podnosząc spojrzenie na Kastiela. 
- Ja... znaczy Oni.. to jest My, bo ja też... Chcieliśmy z tobą pogadać i czy nie chciałabyś wrócić bo Feliks i Aaron się martwią - kelner posłała mu spojrzenie pełne politowania - Ja też.. martwiłem.. się i pewnie chcesz wiedzieć co i jak i stwierdziliśmy, że skoro już wiesz to.. no.. wiesz o co mi chodzi, prawda?
- Powiedzmy.... - Kastiel odetchnął z ulgą i uśmiechnął się blado.
Gdy odchodzili w kierunku jej mieszkania Idea dostała sms'a.
 Od:Mikki (kelner)
On raczej wie kim dla niego jesteś ;]
Widziałaś jak zareagował na naszego całusa :*?
Zauważył go z drugiego końca alejki o.O
Polecam się na przyszłość ^^
PS. Umiesz przypieprzyć :/

niedziela, 3 marca 2013

Książe 4. Panienka Vivien

 Nie pisze nic na powitanie bo mam doła.
Ludzie potrafią być okrutni, wiecie?
Rozdział Księcia
 ***
W posiadłości panowała zasada, że gdy przyjeżdża gość, cała służba wraz z Księciem wychodzi mu na przywitanie. Służba, po prawej stronie swego Pana, w szeregu i niskim ukłonie wita nowo przybyłego a następnie każdy wraca do swoich obowiązków. Tak było i tym razem. W holu posiadłości zebrali się wszyscy jej mieszkańcy i wyczekiwali gościa. Z zewnątrz dało się słyszeć jak powóz zajeżdża i zatrzymuje się tuz przed wejściem do środka. Następnie, ku zdziwieniu Kona, zza drzwi dobiegły ich odgłosy szarpaniny.
- Puszczaj bo łapy karze poobcinać!
- Ależ Panienko, co Panienka mówi. Proszę się uspokoić i dać mi zaanonsować Panienkę.
- A co ty myślisz, że Irmelin jest imbecylem i nie wie kto przyjechał?
- Skądże! Ja nigdy bym o Panu złego słowa nie powiedział...
- Puszczaj mówię! Wchodzę i już! Bez żadnych zbędnych głupot!
- Panienko tak nie przystoi!
- Gówno mnie to obchodzi.
- Panienko! Takie słownictwo..
- Nie przystoi - powiedziała przedrzeźniając go. Zaśmiała się i chwilę potem drzwi otworzyły się z rozmachem. Stała w nich dziewczyna o roześmianej, ślicznej twarzy, chabrowych, dużych oczach i czarnych włosach upiętych w niedbały kok. - Sieeeeeeeeeeeeeeeeema!
Kon rozejrzał się po reszcie służby z niezrozumieniem w oczach. Nagle został delikatnie pociągnięty w dół do ukłonu. Zza dziewczyny wyskoczył mężczyzna ubrany na czarno, nabrał powietrza w płuca i wykrzyknął:
- Panienka Vivien, trzecia córka Lorda... - tu urwał bo musiał uchylić się przed nadlatującym uderzeniem chudej piąstki - Teodora, przybyła - dokończył i wyskoczył na zewnątrz budynku zamykając za sobą drzwi.
Dziewczyna rozejrzała się po holu, prześlizgnęła wzrokiem po całej służbie i już miała przenieść wzrok na Irmelina, gdy zawróciła spojrzenie na Kona. Przyglądała mu się chwilę po czym podeszła i stanęła naprzeciwko niego. Odchrząknęła znacząco. Kon uniósł głowę i wyprostował się splatając ręce za plecami. Dziewczyna bez słowa kontynuowała swoje oględziny. Obeszła Kona dwa razy, kiwając głową i pomrukując coś pod nosem. W końcu zatrzymała się przed nim i poklepała go po głowie jak dobrego psa za prawidłowe sprawowanie.
- Ładny jesteś - powiedziała uśmiechając się radośnie - Ile za niego dałeś? - zapytała odwracając tylko głowę do Irmela.
- Dużo. - odpowiedział krótko.
- Dam ci za niego dwa razy więcej - powiedziała cały czas się uśmiechając.
- Nie jest na sprzedaż.
- No weeeeeź, ty i tak masz już parę przystojniaków w służbie! Podziel się!
- Nie.
- Ale ja chce!
- Ale ja nie chce.
- Wredny jesteś. - nadąsała się.
- Wiem.
- Ale nie martw się i tak cię kocham - parsknęła i rzuciła mu się na szyję.
- Tak, tak. - odpowiedział i odsunął ją od ciebie. - Agni, zjemy obiad u mnie, nie szykujcie jadalni.
- Oddzielnej sypialni też nie szykujcie - dodała Vivien i wraz z Księciem ruszyli schodami w górę.
Mają nie szykować oddzielnej sypialni? Będą spać w jednej... Kon nieco przygasł...
Gdy tylko zniknęli za zakrętem zza frontowych drzwi wyjrzała para czarnych jak smoła oczu.
- Spokojnie Sebastianie, już poszła. - powiedziała Sonia.
Z westchnięciem do holu wszedł wysoki, przystojny mężczyzna o regularnych rysach twarzy i jasnej cerze. Ciemne, nieco za długie jak na lokaja włosy nerwowo zakładał za ucho.
- Cześć wszystkim - powiedział po czym podszedł do Kona - My się jeszcze nie znamy, nazywam się Sebastian. Miło mi cię poznać. - przedstawiając się cały czas rozglądał się po holu.
- Jestem Kon, mnie tez miło.
Mężczyzna uśmiechnął się lecz jego uśmiech był trochę niemrawy, tak samo jak uśmiech Kona.
Służące otoczyły Sebastiana i zaczęły wypytywać o różne rzeczy.
Jak długo zostają?
Który pokój mu naszykować?
Czy jest głodny?
Sebastian wydawał się w ogóle ich nie słuchać. Cały czas szukał czegoś wzrokiem, a Kon zauważył, że Agni wymknął się cichcem do kuchni.
***
- Znowu nie będą spać w nocy - westchnęła Sonia.
- Jeżeli zażyczą sobie szampana o czwartej nad ranem, tak jak poprzednim razem to przyrzekam, że ja go im nie zaniosę. - powiedziała Lucy.
- Sebastianie jak długo macie zamiar zostać?
- Hmm? - lokaj nadal wydawał się być gdzieś indziej, no na pewno nie w jednym z pokoi w podziemiach.
- Jak długo zostajecie?
- Jutro wyjeżdżamy.
Do pokoju wszedł zdyszany Agni. Omiótł wzrokiem wszystkich siedzących przy stole, a gdy natrafił na Kona odetchnął z ulgą.
- Możesz na chwilkę - powiedział zerkając nerwowo w stronę Sebastiana - teraz - dodał pośpieszająco.
Chwilę później wspinali się po schodach.
- Agni?
- Hmm? - zapytał jakby nie do końca przytomnie.
- Coś się stało?
- Co? Nie.
- To o czym chciałeś rozmawiać?
- Rozmawiać? - spojrzał na niego z zapytaniem w oczach.
- No, poprosiłeś mnie żebym z tobą poszedł więc..
- Ahh... nie chciałem siedzieć sam w kuchni - powiedział lekko zażenowany.
- Agni, czy coś... czy coś się stało między tobą a Sebastianem?
- Co?
- Znaczy no miedzy tobą i Sebastianem - Agni spojrzał na niego ze strachem w oczach - tak sobie tylko pomyślałem, no bo raczej starasz się go unikać i w ogóle.
- Aż tak bardzo to widać? - zapytał zduszonym głosem. - Myślisz, że on też zauważył?
- Raczej tak...
- A ty?
- Co ja?
- Od jakiegoś czasu wydajesz się być trochę przygaszony.
- Może i tak jest - odpowiedział po chwili.
- A powiesz mi dlaczego?
- Tylko jeżeli ty powiesz mi dlaczego unikasz Sebastiana.
Agni spojrzał na niego zdziwiony, następnie zmrużył oczy.
- Cwanyś...
- Ano, tak mówią
- Masz ochotę na herbatę, to będzie raczej długa historia.