piątek, 22 sierpnia 2014

3. Ze śmiercią o pracy

Okej, mały poślizg. Dość normalne :/
No ale wpis jest, niedługo zacznę myśleć nad (możliwe że) nad ostatnim rozdziałem Księcia.
W każdym razie jak na razie tylko "Ze śmiercią".
To nie tak, że tak długo pisałam tylko to...
Mam zaczęte jeszcze ze trzy rozdziały, w tym kolejny tego opowiadania.
Niestety jest on nadal w fazie "nie wiem czy ten tok wydarzeń jest ok, muszę pomyśleć jeszcze nad 10 innymi"...
 ☠ ☠ ☠
Wyszedłem z łazienki wciąż trzęsąc się z zimna.
Przez chwilę przemknęła mi przez myśl wizja wygodnego ciepłego łóżka.
Zerknąłem na wiszący w pobliżu zegar.
Za wcześnie żeby iść spać.
Westchnąłem cicho i wszedłem do salonu.
Udając, że nie czuje palącego spojrzenia Charona opadłem na fotel i odetchnąłem lekko. Miękkie obicie zapadło się delikatnie pod moim ciężarem, opatulając mnie i odganiając resztę zimna.
- Chcesz kawy? - usłyszałem i mimowolnie przytaknąłem.
Jasnowłosy bez słowa wstał z sofy, przeszedł parę kroków, ominął kontuar i wszedł do kuchni. Było to jedno z najmniejszych pomieszczeń w mieszkaniu, jednak jasne, drewniane meble i wąski kontuar nadawały mu wrażenie przestronnego i przytulnego.
Podążyłem za Charonem wzrokiem.
Nikt z Was nigdy nie pił takiej kawy jaką robi on. Mogę was zapewnić.
Przyglądałem się z jaką lekkością, z jaką pełnią życia wykonuje każdy ruch. Jak cicho pogwizduje mieląc ziarna i parząc je wrzątkiem, by potem przelać do kubków. Jak łagodnie, wręcz przepraszająco uśmiecha się idąc w moją stronę i podając mi jeden z napojów.
Co mi w nim tak bardzo nie pasowało?
Podał mi kubek z gorącą, pachnącą orzechami kawą i usiadł na sofie, dokładnie naprzeciw mnie. W pokoju nastała dziwna cisza.
- Więc.. / - Tak więc... - zaczęliśmy w tym samym momencie.
- Co do twojej pracy, to...
- Jestem patologiem - wykrztusił patrząc w podłogę - sądowym.
- Co? - bąknąłem bezmyślnie.
- Badam zwłoki, ustalam przyczyny śmierci i takie tam - powiedział szybko.
- Zaraz, mówiłeś, że odbierasz życie. - spojrzałem na niego podejrzliwie.  
Dlaczego mam wrażenie, że nie mówisz mi prawdy?
- Hahah - zaśmiał się nerwowo - Bardziej potwierdzam ich śmierć - dodał dziwnie sztywno.
- I nie mogłeś powiedzieć mi tego od razu, ponieważ...? - zapytałem czując, że zaczynam się irytować.
- To.. to miał być żart. Nie miałem pojęcia, że tak zareagujesz - starał się uśmiechnąć, ale zamiast tego na jego twarzy wykwitł uśmiecho-podobny grymas.
- A daty? w sms'ie wszystkie śmierci były zapisane na jutro. - drążyłem dalej. Nie żeby się nad nim poznęcać, a ze względu na jego zachowanie.
Nienaturalne, sztuczne, jakby zmuszał się do mówienia mi tego wszystkiego.
Jakby kłamał.
- Zwykła pomyłka, mój przełożony pomylił daty. Powinno być 03.02.2014 - wzruszył ramionami, wciąż uśmiechając się nerwowo.
- A jednak, nie za dużo trupów jak na jednego patologa? - powiedziałem prawie z kpiną, bo miałem wrażenie, że wymyśla wymówki na poczekaniu.
- Wszyscy dostajemy tego samego sms'a, a potem dzielimy się pracą między siebie - odpowiedział już gładko.
W pokoju znów panowała cisza.
Wpatrywałem się w moja kawę
Wszystko jako tako trzyma się kupy... Nie ma powodu żebym mu nie wierzył... 
Więc dlaczego...
Dlaczego intuicja mówi mi, że coś jest nie tak?
Zerknąłem na niego z nad kubka.
Siedzi i patrzy na mnie z nadzieją w oczach.
Westchnąłem w myślach i po raz kolejny zignorowałem przeczucia.
- A więc żart? - zapytałem z nutą rozbawienia.
- Tak - cały rozpromieniał - Choć nie do końca udany - dodał z lekkim zażenowaniem, wciąż szeroko się uśmiechając.
- Wystraszyłeś mnie - powiedziałem w końcu - Myślałem, że wpuściłem do domu psychola.
- Nie najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę co studiujesz. Nie pomyślałem, przepraszam. - w życiu nie widziałem tak czystej skruchy na czyjejś twarzy.
- Nie, to ja źle zareagowałem. W sumie to nie wiem co we mnie wstąpiło.
- To... - zaczął niepewnie - Między nami już wszystko w porządku, tak?
- No tak - powiedziałem, rozluźniając się i biorąc łyka kawy. Boska. - Zawsze chciałem poznać patologa, wiesz? Macie ciekawą pracę. Nie rozumiem dlaczego się jej wstydzisz...Ty, myślisz, że mógłbyś mnie zabrać ze sobą któregoś dnia? - zapytałem od tak i zauważyłam jak Charon zastyga w bezruchu.
- J-Jasne - odpowiedział w końcu.
- Serio? - uniosłem brew, bo nie spodziewałem się takiej odpowiedzi - To co powiesz na czwartek?
- Spoko - powiedział nie patrząc mi w oczy.
- To nie problem, czy coś? - zmarszczyłem brwi. Wprowadzić cywila do kostnicy to dość duże wyzwanie, co dopiero do pomieszczenia sekcji zwłok.
- Pogadam z szefem i dostanę pozwolenie. Spoko, lubi mnie - powiedział znów się uśmiechając.

W ten oto sposób po raz pierwszy wprosiłem się do korporacji śmierci.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ja wiem, że na razie akcja rozwija się raczej wolno, ale jak już dojdzie do jej zawiązania to będzie takie wielkie BUM!
Wiem też, że mało, ale kolejne będą już dłuższe, bo kończy mi się "umowa" w pracy~