To jestem :D
Z
Gwiezdnymi Łzami nawet, a co!
I z
Betą :DD
Moja
Kajzerka wszystko już sprawdziła i rany jak ja ją za to kocham.
No,
mam nadzieję, że rozdział jest ok.
Może
nie jakieś famfary, ale jest.
Miłej
lektury Miśki :)
***
Podniosła się z ziemi i westchnęła
ciężko. Złapała się pod boki, jeszcze raz dokładnie przyglądając się pałacowi.
Gigantyczna twierdza wydawała się
piąć w nieskończoność. Jej śnieżnobiałą poświatę połykała wszechobecna
ciemność, jednak blask zamczyska wcale nie tracił na sile. Wręcz przeciwnie,
bił po oczach sprawiając, że pałac wyglądał jak zbudowany z czystego światła. I
choć permanentna biel nadawała monumentalnym wieżom wrażenie kruchych, to mury,
z których były zbudowane, bez wątpienia nie miały w sobie nic z delikatności.
Forteca, wyraźnie ciężko osadzona w
ziemi, paradoksalnie dawała wrażenie lekkiej, mogącej rozwiać się przy
pierwszym mocniejszym podmuchu wiatru.
- Wow - usłyszała Feliksa, teraz
stojącego już obok niej. - Niesamowite.
- No - powiedziała z podziwem.
Paroma krokami zbliżyła się do
bramy i jeszcze raz przyjrzała się zamkowi na tyle dokładnie, na ile pozwalały
jej na to kraty.
"Dobra, jeszcze raz. Na
spokojnie.
Jesteśmy... licho wie gdzie. Jedyne
mapy, jakie posiadamy, dotyczą zamku Słońca i jego okolic, a to 'tu' nie
wygląda jak żadne z nich. Nawet jeżeli dostaniemy się do środka, to co do
naszego wyjścia - pewności brak.
...
Fanta-kurwa-stycznie"
Ponownie westchnęła.
- Idea, umm... Wydaje mi się, czy
tam ktoś jest? - Feliks brzmiał raczej niepewnie i niezbyt wyraźnie,
praktycznie przeciskając twarz przez kraty.
Wytężyła odrobinę wzrok i
rzeczywiście, ku bramie powolnie, z gracją kroczyły dwie postacie. I choć widok
ten przez krótki okres czasu rzeczywiście był nieprzeciętny, to ponad podziwem
Idea czuła irytację.
Stała z założonymi rękoma i twarzą
wykrzywioną przez grymas zniecierpliwienia, tupiąc wyczekująco stopą.
- Wolniej - wymamrotała pod nosem,
głosem ociekającym ironią.
- Jak ty to robisz? - zapytał
Feliks i nie spuszczając wzroku z dwóch zbliżających się postaci, wytarł
spocone dłonie o spodnie.
- Co? - odpowiedziała pytaniem,
jednocześnie zwiększając szybkość tupania.
- Jak możesz być taka spokojna? -
sprecyzował, na co Idea zaszczyciła go spojrzeniem z serii 'jesteś idiotą'.
- Albo nie masz pojęcia, czym jest
mowa ciała, albo postanowiłeś ją po prostu zignorować. Nie jestem spokojna,
jestem poirytowana i za chwilę naprawdę się wkurwię. Ile można iść, do cholery?
Feliks patrzył na nią przez chwilę
jakby wyrosła jej druga głowa, po czym zaśmiał się cicho i rozluźnił odrobinę.
Parę minut później, gdy nieznajomi
zatrzymali się na wyciągnięcie ręki od bramy, Idea była bliska szału.
"10 minut...
Czołgali się tu 10 minut."
Obie postacie uniosły prawe dłonie
i jak na rozkaz brama rozwarła się z cichym westchnieniem.
Feliks zastygł w kompletnym
bezruchu, wstrzymując oddech i blednąc o jakieś trzy odcienie. Idea w tym
czasie wyszła nieznajomym naprzeciw. Poprzednio uniesione w górę ręce teraz
skierowały się w cichym zakazie ku Idei.
- Stój - powiedziały jednocześnie
obie postacie.
Oba głosy w swoim podobieństwie
różniły się tylko odrobinę barwą.
- Kim jesteście?
- Czego tu szukacie?
- Skąd przybyliście?
- Dokąd zmierzacie?
Feliks przełknął głośno ślinę i
posłał Idei przerażone spojrzenie.
Idea natomiast zmierzyła przybyszów
sceptycznym wzrokiem. Długie togi z kapturami skutecznie maskowały ich sylwetki
oraz twarze.
- Dlaczego miałabym odpowiedzieć na
którekolwiek z tych pytań? – zapytała, unosząc wyzywająco brew - Nie wiem, kim
wy jesteście, czego szukacie, skąd bla bla bla, więc...?
Nowo-przybyli stali w absolutnej
ciszy. Idea nie mogła zobaczyć ich oczu, była jednak pewna, że wwiercają w nią
swoje spojrzenia.
"Nie dość, że chodzą wolno, to
jeszcze z myśleniem nie najlepiej".
Nieznajomi odwrócili zakapturzone
głowy w swoim kierunku i kiwnęli do siebie.
- Jestem Arend - powiedział ten po
prawo głębokim, niskim głosem.
- A ja Riga - dodał stojący po lewo
bardzo podobną, odrobinę tylko wyższą barwą.
- I służymy jedynemu
Najjaśniejszemu - dokończyli razem.
- 'Najjaśniejszemu' - Feliks
powtórzył cicho pod nosem - To znaczy, że służycie Słońcu? - zapytał z nadzieją
w oczach.
Obu mężczyzn odwróciło swoje głowy
w jego kierunku. Pomimo, że ich twarze spowijał mrok, wciąż można było wyczuć,
jak wielkie niezadowolenie wywołało u nich to pytanie
- Nie 'Najwyższemu' - powiedział
Arend, jakby samo to słowo z trudem przechodziło mu przez gardło.
- Nie 'Największemu' - dodał Riga z
ledwo wyczuwalną kpiną.
- Najjaśniejszemu - powtórzyli obaj
z naciskiem na drugie słowo.
- Istnieje coś jaśniejszego od
Helia? - Feliks zapytał samego siebie, lecz nie umknęło to strażnikom bramy.
Atmosfera zrobiła się cięższa.
Pojawił się mroźny wiatr, a temperatura spadła przynajmniej o kilka stopni.
- Feliks, może już nic nie mów –
cierpko powiedziała Idea, wzdrygając się z zimna.
Podczas gdy wiatr tylko przybierał
na sile, zakapturzeni mężczyźni unieśli dłonie do swoich twarzy.
- Śmierdzicie Ziemią - głos Arenda
wskazywał na to, że zakrywał on swój nos.
- Półgwiazdo i...
- I... - oboje popatrzyli na siebie,
po czym zwrócili swoje spojrzenia na Ideę.
- Czym jesteś?
- Dobre pytanie - odpowiedziała -
bo szczerze to sama nie wiem.
Wiatr wciąż stawał się coraz
silniejszy, gdy nagle jeden z mocniejszych podmuchów z głośnym hukiem otworzył
wejściowe wrota zamku.
Arend i Riga odwrócili się w ich
kierunku po czym odezwali się jednocześnie:
- Pójdziecie z nami.
- A co jeśli... mamy inne plany? -
Idea zapytała badawczo, a Feliks spojrzał na nią z absolutnym osłupieniem, bo
serio, czy oni w ogóle mieli jakiś plan?
Obu strażników popatrzyło na nią w
milczeniu, jakby przetwarzali jej słowa, by po chwili odpowiedzieć:
- To nie tak, że macie wybór - i
jak na potwierdzenie ich słów w dłoniach obu mężczyzn pojawiły się długie,
ostro zakończone włócznie.
- Oczywiście - mruknęła i ruszyli
za strażnikami.
Zamek z bliska wyglądał na jeszcze
większy niż sprzed bramy.
Feliks z otwartymi ustami, a Idea
wciąż z lekko zniecierpliwionym wyrazem twarzy, przeszli przez rozwarte wrota i
zaraz zostali oślepieni jasną biel wnętrza.
Ściany, podłoga oraz strop
emanowały blaskiem, który odbijając się w kryształowych żyrandolach, sprawiał,
że wyglądały jak świetlne girlandy.
Podczas gdy wrota zamknęły się za
nimi z głuchym kliknięciem, Idea i Feliks podążali za sługami Najjaśniejszego w
głąb zamku. Korytarz ciągnął się przez dobre 15 minut i kończył dużą aulą.
Tu do wszechobecnej bieli dołączyło
również srebro.
Wszystko było zachwycające, cały
zamek był niesamowicie piękny.
Jednak pomimo tego piękna, pomimo
panującego tu idealizmu z każdego zakamarka biło zimno.
Nie to dosłowne.
Takie, które przenika do kości, do
najgłębszych zakamarków duszy i już tam zostaje, i nie puszcza przez bardzo
długi czas.
Na drugim końcu auli stał ogromny,
srebrny tron, na nim zaś młody mężczyzna o bardzo kobiecej urodzie, a może
młoda kobieta o bardzo chłopięcym wyglądzie?
Lśniące, siwe włosy postaci sięgały
odrobinę za jej uszy, odsłaniając długą, smukłą szyję oraz drobne ramiona
skryte pod luźną tuniką. Twarz, choć na pierwszy rzut oka kobieca, po dłuższej
chwili przyglądania się przypominała bardziej chłopięcą, aniżeli jakąkolwiek
inną. Duże, ciemne oczy, gęsto opatulone jasnymi rzęsami, mały, zgrabny nos i
pełne, ładnie wykrojone usta. Do tego wyraźne kości policzkowe i ostro
zarysowana szczęka.
"No i weź się tu teraz
człowieku domyślaj" - Idea westchnęła ciężko w duchu.
- Chłopcy, po co ta broń? -
zabrzmiał w sali głos niski, lecz niewątpliwie kobiecy.
Strażnicy wymienili spojrzenia, po
czym włócznie po prostu zniknęły im z rąk.
- Jaka broń, Panie? - odezwali się
jednocześnie, wywołując u Najjaśniejszego uśmiech.
- Witajcie - tym razem zwrócił się
do Idei i Feliksa - Dobrze mieć gości raz na jakiś czas, nawet tych
niezapowiedzianych - powiedział, puszczając oczko do Idei. - Chciałbym jednak
wiedzieć co Was do mnie sprowadza, moje drogie, ziemskie duszyczki.
W auli zapadła cisza
"Jakby to delikatnie
ująć...?".
- Musimy jak najszybciej dostać się
do pałacu Helia – wypalił Feliks z błagalnym wzrokiem, odrobinę zaskakując Idee
oraz Najjaśniejszego.
- Słońca? Ach no tak, pełnia
dopiero za jakiś czas - powiedział po chwili z zatroskaną miną. - Więc
wylądowaliście tu przypadkiem, nie macie pojęcia gdzie jesteście i jak się stąd
wydostać? - zapytał i jednocześnie stwierdził z przejęciem w głosie. – Rany,
jaki niefart, prawda, chłopcy?
Odpowiedziało mu milczące kiwanie
głowami.
- Możesz... Jesteś w stanie nam
pomóc? - Feliks rzucił z nadzieją w oczach.
- Ależ oczywiście, że tak,
Połóweczko. - powiedział z ciepłym uśmiechem. - Jestem w stanie zrobić rzeczy,
o których Ci się nawet nie śniło - gdy wypowiadał te słowa jego twarz była
czystym odzwierciedleniem zamku. Piękna, nieskazitelna, z zimnem ukrytym w
głębi bezdennych, czarnych źrenic.
- Więc nam pomożesz?
- Naturalnie, że tak - na twarzy
Najjaśniejszego ponowie rozkwitł uśmiech - Nic za darmo, oczywiście - dodał
usadawiając się wygodnie na swoim tronie.
"Ach tak, zawsze jest
haczyk" - pomyślała gorzko Idea.
- To czego chcesz? - zapytała
ostrożnie.
- Jedno z Was tu zostanie. -
założył nogę na nogę, a jego wzrok z dziecięcego zmienił się w przenikliwy,
wręcz przytłaczający. - Najlepiej to, które zna więcej zagadek. Znacie jakieś
ciekawe zagadki, prawda? Moi chłopcy znają ich wiele, ale wszystkie już
słyszałem... Mam ochotę na coś nowego - dokończył i wyczekująco spoglądał to na
Ideę, to na Feliksa. - Więc? Które z Was zostanie i trochę się ze mną pobawi? -
spojrzał na nich wyczekująco.
"Muszę znaleźć Kastiela, nie
mogę zostać... A to znaczy..."
Idea spojrzała na Feliksa, który,
wbrew jej oczekiwaniom, wcale nie był bliski zawału, a stał wyprostowany z
dziwną determinacją w oczach.
- J..a - głos mu odrobinę zadrżał,
lecz zaraz odchrząknął i kontynuował. - Ja zostanę - powiedział z niepewnym
uśmiechem.
- Świetnie! Naprawdę cudownie! -
Najjaśniejszy cały rozpromieniał i, uprzednio podrywając się na nogi, paroma
szybkimi krokami zbliżył się do Feliksa.
Był od niego przynajmniej o pół
głowy niższy, dlatego, gdy rzucił mu się na szyję, ledwo dotykał ziemi. -
Będziemy się świetnie bawić! - zaśmiał się prosto do ucha skamieniałego Feliksa
i zaraz ucichł. - Oh? - przekręcił lekko głowę - Ohohohoho – powiedział, unosząc tylko jeden kącik
ust. - Na pewno będziemy mieć ubaw - dodał cicho.
- No, to fajnie. Ja bym chciała już
iść. Mogę? - powiedziała pośpieszająco Idea.
- Ach, tak, tak - jasnowłosy
machnął w jej kierunku dłonią, na co za Ideą pojawiła się plama światła
zawieszona w powietrzu. - pozdrów ode mnie Słońce.- Najjaśniejszy uśmiechnął
się z pogardą, lecz jego czarne oczy emanowały nienawiścią. - Przekaż, że
wypadałoby się spotkać i poplotkować. Może tym razem odda to, co ukradł.
Kiwnęła sztywno głową, nie do końca
rozumiejąc, o co chodzi, po części także nie chcąc wiedzieć i całą sobą mając
nadzieje, że nie będzie miała okazji do rozmowy z Heliem.
Zerknęła na Feliksa. Jego
spojrzenie krzyczało "Uważaj na siebie."
- Ty też - powiedziała, starając
się uśmiechnąć.
Nie chciała go to zostawiać.
Chciała go ze sobą zabrać.
Zanim przeszła przez jasną obręcz
światła, upewniła się, że Feliks zrozumiał, co mówiły jej oczy.
"Przyrzekam, że po ciebie wrócę."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
NOWE POSTACIE, NOWE WĄTKI, CZY JA TO OPO KIEDYŚ SKOŃCZĘ ?¿?¿?
........ no nie wiem