środa, 10 czerwca 2015

Gwiezdne Łzy 26


To jestem :D
Z Gwiezdnymi Łzami nawet, a co!
I z Betą :DD 
Moja Kajzerka wszystko już sprawdziła i rany jak ja ją za to kocham.
No, mam nadzieję,  że rozdział jest ok.
Może nie jakieś famfary, ale jest.
Miłej lektury Miśki :)

***
Podniosła się z ziemi i westchnęła ciężko. Złapała się pod boki, jeszcze raz dokładnie przyglądając się pałacowi.
Gigantyczna twierdza wydawała się piąć w nieskończoność. Jej śnieżnobiałą poświatę połykała wszechobecna ciemność, jednak blask zamczyska wcale nie tracił na sile. Wręcz przeciwnie, bił po oczach sprawiając, że pałac wyglądał jak zbudowany z czystego światła. I choć permanentna biel nadawała monumentalnym wieżom wrażenie kruchych, to mury, z których były zbudowane, bez wątpienia nie miały w sobie nic z delikatności.
Forteca, wyraźnie ciężko osadzona w ziemi, paradoksalnie dawała wrażenie lekkiej, mogącej rozwiać się przy pierwszym mocniejszym podmuchu wiatru.
- Wow - usłyszała Feliksa, teraz stojącego już obok niej. - Niesamowite.
- No - powiedziała z podziwem.
Paroma krokami zbliżyła się do bramy i jeszcze raz przyjrzała się zamkowi na tyle dokładnie, na ile pozwalały jej na to kraty.
"Dobra, jeszcze raz. Na spokojnie.
Jesteśmy... licho wie gdzie. Jedyne mapy, jakie posiadamy, dotyczą zamku Słońca i jego okolic, a to 'tu' nie wygląda jak żadne z nich. Nawet jeżeli dostaniemy się do środka, to co do naszego wyjścia - pewności brak.
... 
Fanta-kurwa-stycznie"
Ponownie westchnęła.
- Idea, umm... Wydaje mi się, czy tam ktoś jest? - Feliks brzmiał raczej niepewnie i niezbyt wyraźnie, praktycznie przeciskając twarz przez kraty.
Wytężyła odrobinę wzrok i rzeczywiście, ku bramie powolnie, z gracją kroczyły dwie postacie. I choć widok ten przez krótki okres czasu rzeczywiście był nieprzeciętny, to ponad podziwem Idea czuła irytację.
Stała z założonymi rękoma i twarzą wykrzywioną przez grymas zniecierpliwienia, tupiąc wyczekująco stopą.
- Wolniej - wymamrotała pod nosem, głosem ociekającym ironią.
- Jak ty to robisz? - zapytał Feliks i nie spuszczając wzroku z dwóch zbliżających się postaci, wytarł spocone dłonie o spodnie.
- Co? - odpowiedziała pytaniem, jednocześnie zwiększając szybkość tupania.
- Jak możesz być taka spokojna? - sprecyzował, na co Idea zaszczyciła go spojrzeniem z serii 'jesteś idiotą'.
- Albo nie masz pojęcia, czym jest mowa ciała, albo postanowiłeś ją po prostu zignorować. Nie jestem spokojna, jestem poirytowana i za chwilę naprawdę się wkurwię. Ile można iść, do cholery?
Feliks patrzył na nią przez chwilę jakby wyrosła jej druga głowa, po czym zaśmiał się cicho i rozluźnił odrobinę.
Parę minut później, gdy nieznajomi zatrzymali się na wyciągnięcie ręki od bramy, Idea była bliska szału.
"10 minut...
Czołgali się tu 10 minut."
Obie postacie uniosły prawe dłonie i jak na rozkaz brama rozwarła się z cichym westchnieniem.
Feliks zastygł w kompletnym bezruchu, wstrzymując oddech i blednąc o jakieś trzy odcienie. Idea w tym czasie wyszła nieznajomym naprzeciw. Poprzednio uniesione w górę ręce teraz skierowały się w cichym zakazie ku Idei.
- Stój - powiedziały jednocześnie obie postacie. 
Oba głosy w swoim podobieństwie różniły się tylko odrobinę barwą.
- Kim jesteście?
- Czego tu szukacie?
- Skąd przybyliście?
- Dokąd zmierzacie?
Feliks przełknął głośno ślinę i posłał Idei przerażone spojrzenie.
Idea natomiast zmierzyła przybyszów sceptycznym wzrokiem. Długie togi z kapturami skutecznie maskowały ich sylwetki oraz twarze. 
- Dlaczego miałabym odpowiedzieć na którekolwiek z tych pytań? – zapytała, unosząc wyzywająco brew - Nie wiem, kim wy jesteście, czego szukacie, skąd bla bla bla, więc...?
Nowo-przybyli stali w absolutnej ciszy. Idea nie mogła zobaczyć ich oczu, była jednak pewna, że wwiercają w nią swoje spojrzenia. 
"Nie dość, że chodzą wolno, to jeszcze z myśleniem nie najlepiej".
Nieznajomi odwrócili zakapturzone głowy w swoim kierunku i kiwnęli do siebie.
- Jestem Arend - powiedział ten po prawo głębokim, niskim głosem.
- A ja Riga - dodał stojący po lewo bardzo podobną, odrobinę tylko wyższą barwą.
- I służymy jedynemu Najjaśniejszemu - dokończyli razem.
- 'Najjaśniejszemu' - Feliks powtórzył cicho pod nosem - To znaczy, że służycie Słońcu? - zapytał z nadzieją w oczach.
Obu mężczyzn odwróciło swoje głowy w jego kierunku. Pomimo, że ich twarze spowijał mrok, wciąż można było wyczuć, jak wielkie niezadowolenie wywołało u nich to pytanie
- Nie 'Najwyższemu' - powiedział Arend, jakby samo to słowo z trudem przechodziło mu przez gardło.
- Nie 'Największemu' - dodał Riga z ledwo wyczuwalną kpiną.
- Najjaśniejszemu - powtórzyli obaj z naciskiem na drugie słowo.
- Istnieje coś jaśniejszego od Helia? - Feliks zapytał samego siebie, lecz nie umknęło to strażnikom bramy.
Atmosfera zrobiła się cięższa. Pojawił się mroźny wiatr, a temperatura spadła przynajmniej o kilka stopni.
- Feliks, może już nic nie mów – cierpko powiedziała Idea, wzdrygając się z zimna.
Podczas gdy wiatr tylko przybierał na sile, zakapturzeni mężczyźni unieśli dłonie do swoich twarzy.
- Śmierdzicie Ziemią - głos Arenda wskazywał na to, że zakrywał on swój nos.
- Półgwiazdo i...
- I... - oboje popatrzyli na siebie, po czym zwrócili swoje spojrzenia na Ideę.
- Czym jesteś?
- Dobre pytanie - odpowiedziała - bo szczerze to sama nie wiem.
Wiatr wciąż stawał się coraz silniejszy, gdy nagle jeden z mocniejszych podmuchów z głośnym hukiem otworzył wejściowe wrota zamku.
Arend i Riga odwrócili się w ich kierunku po czym odezwali się jednocześnie:
- Pójdziecie z nami.
- A co jeśli... mamy inne plany? - Idea zapytała badawczo, a Feliks spojrzał na nią z absolutnym osłupieniem, bo serio, czy oni w ogóle mieli jakiś plan?
Obu strażników popatrzyło na nią w milczeniu, jakby przetwarzali jej słowa, by po chwili odpowiedzieć:
- To nie tak, że macie wybór - i jak na potwierdzenie ich słów w dłoniach obu mężczyzn pojawiły się długie, ostro zakończone włócznie.
- Oczywiście - mruknęła i ruszyli za strażnikami.
Zamek z bliska wyglądał na jeszcze większy niż sprzed bramy. 
Feliks z otwartymi ustami, a Idea wciąż z lekko zniecierpliwionym wyrazem twarzy, przeszli przez rozwarte wrota i zaraz zostali oślepieni jasną biel wnętrza.
Ściany, podłoga oraz strop emanowały blaskiem, który odbijając się w kryształowych żyrandolach, sprawiał, że wyglądały jak świetlne girlandy.
Podczas gdy wrota zamknęły się za nimi z głuchym kliknięciem, Idea i Feliks podążali za sługami Najjaśniejszego w głąb zamku. Korytarz ciągnął się przez dobre 15 minut i kończył dużą aulą.
Tu do wszechobecnej bieli dołączyło również srebro.
Wszystko było zachwycające, cały zamek był niesamowicie piękny.
Jednak pomimo tego piękna, pomimo panującego tu idealizmu z każdego zakamarka biło zimno.
Nie to dosłowne. 
Takie, które przenika do kości, do najgłębszych zakamarków duszy i już tam zostaje, i nie puszcza przez bardzo długi czas.
Na drugim końcu auli stał ogromny, srebrny tron, na nim zaś młody mężczyzna o bardzo kobiecej urodzie, a może młoda kobieta o bardzo chłopięcym wyglądzie?
Lśniące, siwe włosy postaci sięgały odrobinę za jej uszy, odsłaniając długą, smukłą szyję oraz drobne ramiona skryte pod luźną tuniką. Twarz, choć na pierwszy rzut oka kobieca, po dłuższej chwili przyglądania się przypominała bardziej chłopięcą, aniżeli jakąkolwiek inną. Duże, ciemne oczy, gęsto opatulone jasnymi rzęsami, mały, zgrabny nos i pełne, ładnie wykrojone usta. Do tego wyraźne kości policzkowe i ostro zarysowana szczęka.
"No i weź się tu teraz człowieku domyślaj" - Idea westchnęła ciężko w duchu.
- Chłopcy, po co ta broń? - zabrzmiał w sali głos niski, lecz niewątpliwie kobiecy.
Strażnicy wymienili spojrzenia, po czym włócznie po prostu zniknęły im z rąk.
- Jaka broń, Panie? - odezwali się jednocześnie, wywołując u Najjaśniejszego uśmiech.
- Witajcie - tym razem zwrócił się do Idei i Feliksa - Dobrze mieć gości raz na jakiś czas, nawet tych niezapowiedzianych - powiedział, puszczając oczko do Idei. - Chciałbym jednak wiedzieć co Was do mnie sprowadza, moje drogie, ziemskie duszyczki.
W auli zapadła cisza
"Jakby to delikatnie ująć...?".
- Musimy jak najszybciej dostać się do pałacu Helia – wypalił Feliks z błagalnym wzrokiem, odrobinę zaskakując Idee oraz Najjaśniejszego.
- Słońca? Ach no tak, pełnia dopiero za jakiś czas - powiedział po chwili z zatroskaną miną. -  Więc wylądowaliście tu przypadkiem, nie macie pojęcia gdzie jesteście i jak się stąd wydostać? - zapytał i jednocześnie stwierdził z przejęciem w głosie. – Rany, jaki niefart, prawda, chłopcy?
Odpowiedziało mu milczące kiwanie głowami.
- Możesz... Jesteś w stanie nam pomóc? - Feliks rzucił z nadzieją w oczach.
- Ależ oczywiście, że tak, Połóweczko. - powiedział z ciepłym uśmiechem. - Jestem w stanie zrobić rzeczy, o których Ci się nawet nie śniło - gdy wypowiadał te słowa jego twarz była czystym odzwierciedleniem zamku. Piękna, nieskazitelna, z zimnem ukrytym w głębi bezdennych, czarnych źrenic.
- Więc nam pomożesz? 
- Naturalnie, że tak - na twarzy Najjaśniejszego ponowie rozkwitł uśmiech - Nic za darmo, oczywiście - dodał usadawiając się wygodnie na swoim tronie.
"Ach tak, zawsze jest haczyk" - pomyślała gorzko Idea.
- To czego chcesz? - zapytała ostrożnie.
- Jedno z Was tu zostanie. - założył nogę na nogę, a jego wzrok z dziecięcego zmienił się w przenikliwy, wręcz przytłaczający. - Najlepiej to, które zna więcej zagadek. Znacie jakieś ciekawe zagadki, prawda? Moi chłopcy znają ich wiele, ale wszystkie już słyszałem... Mam ochotę na coś nowego - dokończył i wyczekująco spoglądał to na Ideę, to na Feliksa. - Więc? Które z Was zostanie i trochę się ze mną pobawi? - spojrzał na nich wyczekująco.
"Muszę znaleźć Kastiela, nie mogę zostać... A to znaczy..."
Idea spojrzała na Feliksa, który, wbrew jej oczekiwaniom, wcale nie był bliski zawału, a stał wyprostowany z dziwną determinacją w oczach.
- J..a - głos mu odrobinę zadrżał, lecz zaraz odchrząknął i kontynuował. - Ja zostanę - powiedział z niepewnym uśmiechem.
- Świetnie! Naprawdę cudownie! - Najjaśniejszy cały rozpromieniał i, uprzednio podrywając się na nogi, paroma szybkimi krokami zbliżył się do Feliksa.
Był od niego przynajmniej o pół głowy niższy, dlatego, gdy rzucił mu się na szyję, ledwo dotykał ziemi. - Będziemy się świetnie bawić! - zaśmiał się prosto do ucha skamieniałego Feliksa i zaraz ucichł. - Oh? - przekręcił lekko głowę  - Ohohohoho – powiedział, unosząc tylko jeden kącik ust. - Na pewno będziemy mieć ubaw - dodał cicho.
- No, to fajnie. Ja bym chciała już iść. Mogę? - powiedziała pośpieszająco Idea.
- Ach, tak, tak - jasnowłosy machnął w jej kierunku dłonią, na co za Ideą pojawiła się plama światła zawieszona w powietrzu. - pozdrów ode mnie Słońce.- Najjaśniejszy uśmiechnął się z pogardą, lecz jego czarne oczy emanowały nienawiścią. - Przekaż, że wypadałoby się spotkać i poplotkować. Może tym razem odda to, co ukradł.
Kiwnęła sztywno głową, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi, po części także nie chcąc wiedzieć i całą sobą mając nadzieje, że nie będzie miała okazji do rozmowy z Heliem.
Zerknęła na Feliksa. Jego spojrzenie krzyczało "Uważaj na siebie."
- Ty też - powiedziała, starając się uśmiechnąć.
Nie chciała go to zostawiać. Chciała go ze sobą zabrać.
Zanim przeszła przez jasną obręcz światła, upewniła się, że Feliks zrozumiał, co mówiły jej oczy.
"Przyrzekam, że po ciebie wrócę."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

NOWE POSTACIE, NOWE WĄTKI, CZY JA TO OPO KIEDYŚ SKOŃCZĘ ?¿?¿? 
........ no nie wiem 


5 komentarzy:

  1. Ach! Cudowne! Wspaniałe! Tak długo czekałam na kolejny rozdział! Pisz dalej i nigdy nas nie opuszczaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. ŁO SIET!
    Nieważne, czy ktoś zrozumiał powyższe przesłanie. To była po prostu moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego rozdziału (oznacza w sumie wszystkie pozytywne emocje naraz + oszołomienie). Mimo tego, że strasznie tęsknię za Kastielem, to czuję się już trochę spełniona.
    Tęskniłam! Następnym razem nie każ mi czekać tak długo, dobrze?
    Czy mi się wydaje, czy my mamy może do czynienia z Księżycem? Tak mi się skojarzyło po białym blasku, chłodzie i srebrze. Ale to "Ohohohoho" zabrzmiało w tej sytuacji nadzwyczaj... niebezpiecznie? To znaczy, to nie rozbrzmiało w mojej głowie jakimś bardzo niebezpiecznym brzmieniem, ale poczułam się wystraszona. Teraz będę martwić się też o Feliksa. (A może w sumie będą się razem dobrze bawić?) Powodzenia, Ideuś! Trzymajcie się, chłopaki!
    Jak tam z Wenem? I Czasem? No bo ja tak bardzo czekam na następne rozdziały!
    Adekwatnie do dopisku pod rozdziałem... może lepiej nigdy nie kończ? W sensie pisz, ale nie kończ. Wiesz, o co mi chodzi, prawda? Nie chcę się z nimi żegnać! (Ewentualnie, gdyby przyszło Ci to kiedyś skończyć, może zastanowiłabyś się nad powrotem do "Skrzydeł"? Czy mi się wydaje, czy usunęłaś to z Archiwum? Wiedz, że to kochałam :D ).
    No, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przesłać Ci internetowe podziękowania, pozdrowienia, oraz ten komentarz, który pisałam w stanie "porozdziałowego upojenia".
    No to jeszcze raz, krzyczmy wszyscy "POWODZENIA, IDEUŚ!", i... idźmy już może spać, bo jest już w sumie trochę późno.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! Bardzo mi sie podobalo i jestem pod okromnym wrazeniem. Zycze Ci powodzenia w dalszym pisaniu :)
    http://niktnicniczym.blogspot.de/ zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do LBA! Szczegóły u mnie

    kronikawiatru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś dla mnie inspiracją i dzięki tobie załóżyłam bloga z opowiadaniami. Mam nadziaję, że zajżysz i napiszesz jakie robię błędy:
    alpistories.blogspot.con

    OdpowiedzUsuń