niedziela, 18 listopada 2012

Gwiezdne Łzy 13

 Nowy wpis!
Alleluja!
COŚ 
się dzieje! 
W końcu!
Enjoy!
:3


 ***
Pan Desmond wywiesił na drzwiach tabliczkę, która ogłaszała wszem i wobec "Zamknięte". Następnie zaprowadził ich na zaplecze. Idea z ciekawością rozglądała się po pokoju. Wbrew ogólnemu stwierdzeniu, że zaplecza to malutkie, niezadbane klitki to było dużym pomieszczeniem o niebieskich ścianach i granatowym suficie.  Światła dostarczało duże okno z krótką białą firanką i długimi, udrapowanymi zasłonami w odcieniu granatu. Podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Po środku pokoju stało duże biurko na którym leżała rozłożona mapa miasta.
Ściany zdobiły dziesiątki obrazów. Każdy przedstawiał inną konstelacje i na każdym w prawym dolnym rogu widniał tak dobrze znany Idei gryzmoł.
- Panie Desmondzie, to Pan je namalował? Te wszystkie obrazy?
- Tak. - odpowiedział zdziwiony - Po czym to wywnioskowałaś?
- Podpis. Często na mojej karcie bibliotecznej widuję takie zawijasy. - uśmiechnęła się delikatnie - Ma Pan prawdziwy talent.
- Pochodzę z gwiazdozbioru Malarza, to nic takiego.
- Czyli Aaron też jest mistrzem płótna? - zaśmiała się.
- Z tego co wiem to on nie specjalizuje się w niczym związanym z artyzmem - odparł śmiejąc się, lecz w jego głosie czuć było smutek, a może nawet zawód. - Aaron w ogóle nie lubi sztuki, woli strzyc, układać fryzury i takie tam, rozumiesz.
- Fryzjerstwo to tez pewien rodzaj sztuki. Znaczy tylko jeśli mówimy o fryzjerstwie na najwyższym poziomie, a może mi Pan wierzyć, że pański wnuczek takowy reprezentuje.- puściła oczko do Aarona na co odpowiedział niemym "Dziękuje". Jednak Pan Desmond nie wyglądał na przekonanego. Westchnął tylko kiwając głową, zaraz jednak się ożywił.
- No ale nie bez powodu mam dwóch wnuków. Feliks jest wspaniałym rysownikiem. Szkicuje odkąd nauczył się trzymać ołówek w rączkach. Ma na swoim koncie już parę porządnych prac. Jedno z jego dzieł miało być wydane, jednak z tego co wiem, nie dał pozwolenia na rozpowszechnianie.
- Ekhem.... - odchrząknął chyba lekko zażenowany Feliks - Łzy, pamiętacie? Po to tu przyszliśmy.
-  Ma racje - wtrącił Kastiel - Dowiedziałeś się czegoś?
Ideę aż wmurowało. Zwrócił się do Pana Desmonda na "ty". Na dodatek nikt nie wydawał się tym wielce przejęty, nikt nie zwrócił na to uwagi. No poza Ideą oczywiście.
"Coś mnie ominęło?"
- Niestety, niczego. To jest, prawie niczego. W jednej z ksiąg starego Eratostenesa znalazłem coś, pewnego rodzaju wskazówkę, na pewno ma związek z Łzami. Problem w tym, że nijak ją zrozumieć.
- A brzmi ona? - wyrwało się Aaronowi.
- "Tylko czerwień błękitu zdolna odnaleźć drogę, natomiast tylko szkarłat Wybrańca potrafi wskazać to do czego tęskno. Razem mogą znaleźć lub zbłądzić. Tylko to i aż tyle." Następne wersy mówią już o czymś zupełnie innym. I w żadnym z pozostałych rozdziałów nie ma niczego podobnego.
- Rzeczywiście, niezbyt pomocne. - westchnął Feliks - Co to ma niby znaczyć?
- To co usłyszałeś - powiedziała Idea - Panie Desmondzie ma Pan może jakąś igłe? Albo coś ostrego?
- Tak coś powinienem mieć - powiedział i wyszedł.
- Idea co ty...? - zapytał ze zdziwieniem Kastiel.
- Zobaczysz. - odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem.
Po chwili Pan Desmond wrócił z maleńką igłą kosmetyczną i podał ją Idei.
- Kastiel, daj mi swoją rękę. - chłopak spojrzał na nią z przerażeniem w oczach.
- Po co ci ona? - zapytał zerkając nerwowo na igłę.
- Domyśl się - prychnęła Idea.
- Ale to jest ostre. - patrzył na nią z coraz większymi oczami.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęła się kącikiem ust.
- No ale dlaczego to musze być ja?
- Po prostu daj mi rękę, zobaczysz nawet nie poczujesz ukłucia. Obiecuję.
Niechętnie podał jej dłoń i odwrócił wzrok żeby nie patrzeć w trakcie kłucia. Idea uśmiechnęła się pod nosem. 
"A więc boi się igieł. Ciekawe."
Nakłuła jeden z palców i nakierowała rękę tak aby znajdowała się nad mapą miasta. Kropla krwi upadała na papier.
- Tylko czerwień błękitu zdolna jest odnaleźć drogę - następnie ukłuła swój palec. Trochę czerwonej substancji spadło w tym samym miejscu co poprzednia - natomiast tylko szkarłat Wybrańca potrafi wskazać to do czego tęskno. -  punkt na mapie zaczął rozrastać się w skomplikowane wzory po całym mieście. Przypominało to trochę zawiły labirynt spiral i kół. - Razem mogą znaleźć lub zbłądzić. - Tylko w  pięciu punktach na mapie linie spotkały się ze sobą tworząc małe gwiazdki. - Tylko to i aż tyle.
- Niesamowite - wyszeptał Feliks - Jak na to wpadłaś?
 Zaśmiała się
- To nie było znowu takie trudne. - spojrzała na Kastiela, który stał z rozdziawionymi ustami i gapił się na mapę tak jakby mu właśnie pomachała.- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci. Wracając do tematu, w tych pięciu miejscach znajdziemy Łzy, to oczywiste, pójdziemy pod podany adres i co dalej? Przeszukamy cały blok, kamienice czy.... o boże tam jest centrum handlowe - wykrzyknęła widząc gdzie znajduje się jedna z gwiazdek.- to jest niewykonalne.
- Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, cuda zajmują mi tylko trochę więcej czasu - usłyszeli, i odwrócili się w kierunku wejścia do pokoju.
Stała tam długonoga piękność z rozbudowaną aparaturą oddechową [czyt. miała wielkie cycki]. Śliczne blond włosy sgające nieco za ucho okalały jej idealnie proporcjonalną twarz. Piękne usta, zgrabny nosek i duże błyszczące niebieskie oczy. Makijaż idealnie podkreślał wszystkie jej zalety. Ołówkowa spódnica zmysłowo opinała jej biodra podkreślając wcięcie w talii, a niebieska koszula podkreślała błękit jej oczu.
- Ideo, poznaj Poszukującą. Jej rodzina od pokoleń pomagają gwiazdom w znalezieniu schronienia na ziemi, wybrańca i w innych różnych sprawach. Nazywa się...
- Nala - wtrąciła Idea - Poszukująca, tak? To dlatego nie przychodziło się na nocowania, co?
- Apropo nocowań, imprez i tym podobnym, co dzisiaj robimy? Organizujesz coś w ogóle?
- Eeeeee...? O co chodzi? - Idea zapytała ze zdezorientowaniem.
- No nie.... No po prostu no nie. Dziś jest 5 lipca. - Idea zrobiła wielkie oczy - O teraz lepiej. Już coś ci świta?
- Nie mów o tym na głos. Nala, proszę nie mów.
- O czym? - Zapytał Kastiel.
- Ta-je-mni-ca - powidziała puszczając mu oczko.
Chwilę potem do biblioteki wpadło... coś.
- Ide~~~~~~~uś!!! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
W całym pokoju rozległo się głośne plaśnięcie.
Tak, to Idea zaliczyła facepalm'a.
- Serafin, co ty tu do diabła robisz? - syknęła Nala. - miałeś czekać na zewnątrz.
- Ale siorka nooooo... Musiałem wejść, bo poczułem Idee. - powiedział i  uśmiechnął ukazując wszystkie bieluśkie zęby.
- Co? - zapytali jednocześnie Feliks i Kastiel.
- Młodszy też jest poszukującym. Ma Dar Węchu. - Wyjaśniła Nala,  głaszcząc serafina po głowie - Jest trochę jak niesforny szczeniak, ale co zrobić. Rodziny się nie wybiera.- powiedziała i zaśmiała się.
- A wiecie, Idea pachnie tak... tak... pięknie. To coś jak jaśmin i stokrotki, ale jeszcze piękniejsze. Nikt inny nie ma takiego zapachu.
- Ciekawe czym ja pachnę - powiedział Aaron i zaraz spłoną rumieńcem. Chyba wcale nie chciał tego powiedzieć na głos. - Nie, ja wcale nie.. tego..znaczy... - nie zdążył dokończyć, bo Serafin już przy nim stał i wdychał jego zapach.
- Hmm.... Coś jak... cytryna? Pomarańcz? Grejpfrut! Pachniesz jak grejpfrut.
- A ja? - wyrwało się Feliksowi.
- Emm.. Goździki, cynamon... Pachniesz jak ciastko korzenne. Ty z kolei - odwrócił się do Kastiela - pachniesz wiśniami i czekoladą, trochę jak tort wiśniowy. Na~~~~~~la~~~~~!!! Chodźmy na ciastka!
- Świetny pomysł Seraf, Idea skoro już i tak wszyscy wiedzą, że dziś jest twój dzień, to może jakoś go uczcimy?
- Ale, Łzy...Nala ja nie wiem..
- To wcale nie jest zły pomysł - wtrącił Kastiel - dziś są twoje urodziny a i tak na "łowy" wyruszylibyśmy dopiero jutro. Nic nie stoi na przeszkodzie.
- Idę do domu. - stwierdziła Idea, która stała już praktycznie przy drzwiach. - Bawcie się dobrze.
- Jak to? - zdziwił się Seraf. - Jak to Idea idzie do domu?! Nala, Idea idzie do domu! Zrób coś! - wykrzyczał pochlipując.
- Nie świętuję urodzin od 10 roku życia, i jakoś nie czuję wewnętrznej potrzeby zmieniania tego. - oznajmiła i złapała za klamkę z zamieram opuszczenia biblioteki. Nie zdążyła jednak, bo Nala pojawiła się tuż za nią, położyła delikatnie wypielęgnowaną dłoń na jej ramieniu i wyszeptała wprost do ucha:
- Posłuchaj, jeżeli nie pójdziesz z nami to każdy, dosłownie każdy w tym pokoju dowie się co o nim sądzisz. - w jej oczach pojawił się dziwny błysk - A wiedz, że dla posiadającej dar Myśli i Wspomnień odczytanie czegoś tak banalnego nie jest problemem,
-Jaaasne.... Dar Myśli, pfff. Węchu, ok, ale nie uwierzę, że potrafisz czytać w myślach.
- Nie wierzysz? No to może coś na próbę? Hmm... Kastielowi lepiej było w długich włosach, choć w tych też ci się podoba, Aaron ma śliczne oczy i powalający uśmiech, Feliks jest uroczy jak się jąka, najprzystojniejszy jest....
- Ani słowa więcej! Idziemy na ciastka! - wypaliła Idea zakrywając Nali usta dłonią.
- No i to rozumiem. - zaśmiała się wyraźnie zadowolona z takiego obrotu spraw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz