środa, 31 października 2012

Gwiezdne Łzy 12

Powróciłam do żywych! 
Jestem po baaardzo długiej przerwie, z kolejnym rozdziałem...
Dla wszytskich nowych "fanów"
Enjoy
:3
***
Siedziała sama w pokoju popijając czekoladowe cappuccino i oglądając telewizje. Przeskakiwała z kanału na kanał.
"Ahh.. jak cicho. Jak spokojnie... 
Zaraz, zaraz... 
Gdzie jest głupi, głupszy i inteligentny inaczej?"
Usłyszała za sobą rytmiczny stukot.
Odwróciła się.
Przez jej pokój przechodził dwugłowy jednorożec.
"No tak, to sen"
Zaraz też wróciła wzrokiem do telewizora i nie przerywając przeszukiwania kanałów upiła łyk niebiańskiego napoju. 
W pewnym momencie gdzieś mignęła jej twarz Kastiela.
Cofnęła się parę kanałów. 
Tym razem nie zobaczyła tylko jego ale i całą resztę idiotów.
Stali w jej pokoju. Dyskutowali nad czymś zaciekle zerkając w jej kierunku co chwila.
Mówili tak cicho, że musiała ustawić głośność na maksa.
- Trzeba ją obudzić - powiedział Kastiel.
- No niby taa... - przytaknął Aaron
- Też mi się tak wydaje... Do tego trzeba mieć jaja. - stwierdził Feliks.
- I gadane i ciało odporne na ból.- kontynuował za niego Aaron.
- Ja jestem arystokratą więc z tym ostatnim raczej u mnie krucho. Tak więc na mnie nie ma co liczyć. 
- Ja z kolei nie jestem zbyt elokwentny. - zamyślił się Feliks.
- Oj tam, na pewno jak chcesz to potrafisz.
- Ty jak mówisz to myślisz czy tylko memlesz jęzorem? Rozmawiasz z człowiekiem który słowa "kurwa" używa jako przecinka i próbujesz mu wmówić, że jest elokwentny. Stary coś jest z tobą nie tak.
- W takim wypadku pozostaje nam tylko jedno racjonalne wyjście.
- Papier, nożyce, kamień! - zawołali razem.
"Co za debile..." 
Po zbolałej minie Aarona można było wywnioskować iż przegrał.
- A i jeszcze jedno - wtrącił Kastiel - nie poruszajcie na razie "tego" tematu, dobra?
Pozostali skinęli tylko na znak zgody.
Nagle obraz zaczął śnieżyć. I po zaledwie chwili Idea leżała w swoim łóżku, potrząsana zdecydowanie za mocno, przez Aarona.
- Aaron, już nie śpię.... Aaron nie śpię. Kurwa słyszysz, przecież mówię że możesz już przestać!
- Mała, wstawaj jesteśmy umówieni.
- JesteśMY? MY? W sensie że ja, oni i ty?
- Idziemy do dziadka - sprostował Aaron.
- I on idzie z nami? Dlaczego? Jak to? 
- Nawet ja muszę czasem odwiedzać krewnych. - zaśmiał się Feliks.
- Krewnych? - Idea spojrzała z zapytaniem w oczach na Aarona który spuścił wzrok.
- No bo ten, tego... właśnie. Jakoś mi się tak zapomniało ci powiedzieć, że Feliks jest moim tak jakby, ten....
- Bratem. To jest właśnie to słowo którego szukasz, a może już znalazłeś, ale nie chciało ci przejść przez gardło. - podpowiedział z wyrzutem długowłosy.
- Co? Przecież ty nie jesteś gwiazdą, przecież nie masz znamienia... 
- To nie jest tak, że on MUSI być gwiazdą. Nasza rodzina jest dość... wyjątkowa. Możliwe, że ponad połowa moich krewnych była zesłana na ziemię przynajmniej raz. No więc moja mama przebywała przez pewien czas na ziemi. Będąc tu związała się z jakimś mężczyzną no i... tak jakoś wyszło, że jej wyrok został cofnięty więc mogła wrócić na "górę". Małym problemem było dziecko-mieszaniec, także zaraz po porodzie opieka nad nim została przekazana jego ojcu, a moja mama wróciła. Niedługo potem wyszła za mąż za mojego tatę, i tak oto jestem ja.
- Czyli.... Feliks jest twoim starszym bratem! Zawsze chciałam mieć starszego brata...
- Skoro wszystko już sobie wyjaśniliśmy to może będziesz łaskawa zwlec się z wyra i się chociażby ubrać? Trochę mamy dziś do załatwienia. - wtrącił podirytowany Feliks.
Chłopcy wyszli z pokoju dając jej możliwość do ubrania się.
"Dobra, brat bratu bratem, ale o co chodzi z "tym tematem" o którym mieli nie wspominać. Zakładam, że nie chodziło o to, że są spokrewnieni, bo gdyby o to chodziło to Feliks rozpętał by tu piekło. 
Więc o co chodzi? 
Dobra, na razie sobie odpuszczę, muszę się skupić na Łzach, i na jakimś planie czy coś."
Umyła się, zjadła coś i wyszli z mieszkania.
Potem juz tylko do biblioteki. Po dziesięciu minutach byli na miejscu.
- Ideo, moja droga, jak się czujesz? - zapytał Pan Desmond, chwilę po tym jak przekroczyła próg.- A jak się sprawuje mój wnuk?
- Który? - zapytała lekko rozbawionym tonem.
- Jak to który, przecież... - przerwał na chwilę widząc jak za Aaronem do biblioteki wchodzi Feliks. Stał tak moment po prostu się w niego wpatrując, po czym złożył ręce jak o modlitwy.
- Mój wnusio! Mój młody mężczyzna! Dlaczego mnie nie odwiedzasz, hmm? Feliks? Tak strasznie mi się za tobą tęskniło! Aleś ty urósł, a jak ty wyprzystojniałeś! Moja krew, moja krew.
- Ta, cześć dziadku - odpowiedział nieco zakłopotany - jakoś tak okazji nie było i ten. No właśnie.
- "i ten. No właśnie." Jakież to było błyskotliwe, Feliks nie wiedziałam, że stać cię na aż tyle.
- To może bez zbędnych wstępów przejdziemy do setna. - wtrącił Kastiel. Oczy wszystkich zwróciły się ku niemu - Jak znaleźć Łzy Gwiazd?
_______________________________________________________________
Tak wiem... kolejny rozdział w którym nic się nie dzieje... Wieje nudą i takie tam ale... <zwróćcie uwagę proszę na tą dramatyczną pauzę, którą właśnie w tej chwili tworzę karząc wam czytać ten dziwaczny nawias> w następnym już coś będzie się działo!
A co do Skrzydeł to nie wiem czy będę kontynuowała to opowiadanie, bo nie wiem czy się komuś podoba czy tez nie...  No nic jeszcze się zobaczy. 

1 komentarz:

  1. To skrzydła były osobno? Sorki, ale dałaś je do tej powieści, więc to jakby nie bardzo... Nie telewizje, tylko telewizję. Ludzie czy wy używacie jeszcze w ogóle polskich znaków?

    OdpowiedzUsuń