piątek, 24 sierpnia 2012

Gwiezdne Łzy 6

 Sorki za opóźnioną notkę. W sumie ważne że wgl jest. Dzisiaj mamy trochę więcej postaci i trochę mniej wulgaryzmów.
No więc,z zerowej ilości komentarzy zrobiły się dwa.
 Oby tak dalej!
Enjoy
:3
 ***

Obudziła się rano. Wszystko ja bolało. No tak, pozycja siedząca nie jest jedną z najwygodniejszych podczas spania.
Wstała i przeciągnęła się.
Zaraz, zaraz zaraz.
Jest w domu? Kiedy wróciła z dachu?
Spojrzała na stół, na którym leżały dwa kubki.
Nagle wróciła jej pamięć i kiedy wszystko już do niej dotarło opadła ciężko na fotel.
- Co za chory sen - powiedziała w przestrzeń - Bo to był sen, prawda?
Posiedziała jeszcze chwilę.
"Pora się ruszyć" - pomyślała.
Wstała, ogarnęła w mieszkaniu, a potem nudziła się jak mops.
"Co by tu porobić?
Iść do kina?
Nie chce mi się, zresztą w repertuarze nie ma nic ciekawego.
To może do centrum handlowego?
Nieeeeeeee... za daleko, no i po co mam tam iść? Jeszcze spotkałabym jakiegoś znajomego ze szkoły i musiałabym udawać, że wiem jak się nazywa i w ogóle, że go lubię czy coś...
A więc postanowione! Idę do biblioteki. Mam niedaleko i jest małe prawdopodobieństwo, że spotkam tam kogoś ze szkoły.
Są wakacje, nie?
Tylko jakiś dziwak bez życia spędzałby tak śliczną pogodę jak dziś w pomieszczeniu wypchanym książkami.
...
 Pozostawię to bez komentarza."
Umyła się . Ogarnęła włosy. Ubrała i była gotowa do wyjścia.
Ale... bała się wyjść. Stała przed drzwiami trzymając rękę na klamce.
A jeżeli to nie był sen? Jeżeli znów go spotka?
"Boli cię, że jesteś sama" odbiło się echem w jej głowie "każdy kto się do ciebie zbliży tylko na tym traci".
Zagotowało się w niej. Jeżeli go spotka to tak mu mordę oklepie, że go tam na górze nie poznają.
Nacisnęła klamkę.
Otworzyła drzwi.
Zacisnęła oczy i wyszła.
Odczekała chwilę. Uchyliła jedno oko, potem drugie.
Nic takego.
To jej stara klatka. Jest stare brudne schody. Wszystko w jak najlepszym porządku. A jednak, poczuła coś na kształt... rozczarowania? 
Rozczarowania!?
Skrzywiła się.
Mogła być rozczarowana aktualnym stanem jej klatki schodowej, albo tym, że podeszwa od buta, za którego dała całkiem sporą sumkę majestatycznie odpadła od jego reszty, ale niczym innym.
NICZYM INNYM!
Odetchnęła głęboko i policzyła spokojnie do dziesięciu.
Wyszła z kamienicy.
Przeszła przez podwórko. Potem już nogi same ją poniosły wprost przed wystawę jej ulubionej biblioteki..
Weszła do środka. Książki, wszędzie regały z książkami. Teraz z każdej strony otaczała ją ich woń. Starych, nowych, małych, średnich, dużych.
Ohhhhh... uwielbiała ten zapach.
"Czy książki nie są wspaniałe?" pomyślała wzdychając.
Mały skrawek OGROMNEGO pomieszczenia zajmowało spore biurko, przy którym siedział na oko osiemnastoletni chłopak. Blond włosy spadały kaskadą na ramiona, szare tęczówki świeciły lekko nienaturalnym blaskiem. Po chwili Idea zorientowała się, że właściciel owych tęczówek intensywnie się w nią wpatruje. Miała nawet coś powiedzieć, bo trochę jej głupio było tak po prostu stać i patrzeć się obcemu facetowi prosto w oczy. Jakiś nowy? Bywała tu znacznie częściej niż przeciętny człowiek powinien, a jednak nie kojarzy tego gościa.
- Dzień dobry - usłyszała gdzieś za sobą - W czymś Pani pomóc?
Odwróciła się. Starszy pan uśmiechał się do niej przyjaźnie. Bibliotekarz.
- Ah to ty Ideo, jak miło cie widzieć. Podać ci coś konkretnego?
- Nie dziękuję, dam sobie radę. Panie Desmondzie, wszystko w porządku?
- Ależ oczywiście, dlaczego pytasz?
- No bo... sama nie wiem... nie wiedziałam, że potrzebuje Pan pomocy w bibliotece. Gdyby tylko Pan powiedział, Pan wie, że bym pomogła, nie musiał Pan nikogo zatrudniać.
- Zatrudniać? - tu Idea wymownie spojrzała na chłopaka siedzącego przy biurku na co Pan Desmond wybuchnął serdecznym śmiechem.
- Powiedziałam coś śmiesznego?
- Nawet nie wiesz kochana jak bardzo - uśmiechnął się do niej jeszcze raz - chodź przedstawię cię.
- Ja nie, znaczy ja muszę.. książkę.. rozumie Pan - spojrzała na rękę, zapominając, że nie ma przy sobie zegarka - o widzi Pan która już godzina... spóźnię się. - złapał ją za nadgarstek i pociągnął w stronę biurka.
- Chodź moja droga, nie ma się czego wstydzić.
- Ja się nie wstydzę! Proszę mnie puścić.
- Aaronie, poznaj proszę naszą najwierniejszą klientkę. Wyobraź sobie, że już chciała cię wygryźć z posady - uśmiechnął się złośliwie.
Blondyn zmierzył ja wzrokiem...znowu. Po czym wstał wyszedł zza biurka podał jej swoją rękę i uśmiechnął się ukazując nieskazitelnie białe zęby
- Aaron, miło mi cie poznać.
Idea postarała się nie wybuchnąć śmiechem widząc ten jakże sztuczny uśmiech. Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz rzucić do oczu staruszkowi. To było tak komiczne, że Idea mimowolnie się uśmiechnęła.
- Idea, cała przyjemność po mojej stronie - cudem zdławiła w sobie ochotę parsknięcia mu przy tym prosto w twarz.
- Widzisz Ideo, ten oto tu młodzieniec jest moim wnuczkiem, a że nie może pochwalić się nienagannym zachowaniem jego rodzice przysłali go do mnie na wakacje. Ma nauczyć się tu pokory i przyzwoitego zachowania. Tu stanie się mężczyzną.
- A h a, mężczyzną powiada Pan... - nawet nie możecie sobie wyobrazić jak trudno było się cały ten czas powstrzymywać od śmiechu. Kątem oka zerknęła na Aarona. Próbował zachować spokój i dalej się uśmiechać, ale efektem tego był straszliwy grymas widniejący na jego twarzy.
Potem staruszek coś tam pomamrotał, że musi odebrać dostawę i zmył się tak szybko jak się pojawił.
Idea grzecznie się z nim pożegnała, chociaż wiedziała że i tak pewnie go jeszcze dziś zobaczy.
Ukradkiem spojrzała na chłopaka, by zaraz zorientować się, że on też sie na nia patrzy, tylko że... on nadal się uśmiechał.
- Już możesz przestać - spojrzała na niego z politowaniem - na serio przestań się szczerzyć, bo mnie przerażasz....
- Nie mogę - wydukał - chyba już mi tak zostanie.
Idea nie wytrzymała. Zaczęła się śmiać. I właśnie zdała sobie z czegoś sprawę.
Nadal trzymali się za ręce. Przez chwile patrzyła na jego dłoń i nagle puściła ją jak oparzona.
Znamię.
Miał to znamię. Znamię w kształcie gwiazdy, takie samo jakie miał Kastiel.
- Coś się stało? - zapytał widząc jej reakcje.
- Powiedz, że się mylę. Błagam!
- Ale w czym? - patrzył na nią trochę jak na wariatkę - Słuchaj nie wariuj, bo dziadek pomyśli, że to przeze mnie ci odwaliło i będę musiał szorować parkiet całej biblioteki.
- Powiedz, że się mylę teraz, zanim coś stwierdzę.
- To tak się da? - uniósł jedna brew
- Jesteś gwiazdą?
- No co ty.. W życiu nie byłem w telewizji, nie umiem tańczyć ani śpiewać, skąd ci to przyszło do głowy? - zaczął się śmiać.
 - Gwiazdą, taką co świeci na niebie, a potem np. zostaje wygnana.
Wydaje mi się, że fizycznie to trochę nie możliwe, ale Idea mogłaby przysiąc, że jego oczy powiększyły się co najmniej trzykrotnie.
- Skąd ty?? - tylko tyle zdążył wykrztusić.
- Znamię.- odpowiedziała Idea bez jakichkolwiek emocji. - Jebane znamię. Ja to mam szczęście. Najpierw tamten idiota, teraz ty...  Czy ze mną jest coś nie tak?
- Jakie znamię? Przecież ludzie go nie widzą, a ty jesteś człowiekiem, co nie?
- A co, na kucyka ci wyglądam? I jak to "ludzie go nie widzą", przecież wypisz wymaluj znamię!
- Co ty taka nerwowa? I takie słownictwo? Damie to nieprzystoi.- zaczął chichotać pod nosem.
- Tak już mam, jak robi się dziwnie to puszczają mi nerwy. A teraz wracając do ważnych rzeczy. Co jest nie tak z tym miastem, że w przeciągu 24h spotkałam dwie upadłe gwiazdy?
- Trzy - usłyszała za sobą, znajomy głos. Odwróciła się baaardzo powoli.
- Proszę Pana?
Przed nią stał bibliotekarz wysuwający do niej prawą dłoń.
Znamię.
Gwiazdka.
No niee...

5 komentarzy:

  1. Haha,Idea jest dobra ^^ Lecę czytać następny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że natrafiłam na twojego bloga. Opowiadanie jest napisane w sposób przejrzysty i prosty, przez co łatwo czyta się kolejne wersy. Co prawda jeszcze dobre kilkanaście rozdziałów przede mną, ale myślę, że to będzie bardzo przyjemna lektura. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. umierać ze śmiech

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że ograniczyłaś wulgaryzmy - bez nich jest znacznie lepiej :) Miło się zaczyna, czekam na dalszy ciąg

    http://balonempomoimmozgu.blogspot.com/
    http://kronikawiatru.blogspot.com/

    Niech wasze strzały zawsze sięgają celu!

    OdpowiedzUsuń