wtorek, 16 października 2012

Gwiezdne Łzy 11

 Wróciłam!!!
I jest notka!
Tak wiem, cieszycie się.
Może nie tak bardzo jak ja, ale na pewno :3
Enjoy
:3
 ***
Przez cała drogę do biblioteki Kastiel kręcił się wokół Idei i trzepał włosami tuz przed jej twarzą.
"Skrócił je... Przedtem długie, sięgające trochę za łopatki, teraz do ramion zaczesane lekko na bok. Ahh i zapewne czeka aż o nie zapytam. Hahahahaha niedoczekanie twoje zakało!"
Gdy sądziła, że w końcu się poddał oberwała jego włosami po twarzy.
Zatrzymała się i powoli policzyła do dziesięciu.
- Po prostu to powiedz, nie drocz się z nim - usłyszała ściszony głos Aarona tuż nad swoim uchem - No weź, bo będzie mu przykro.
"A co on ma pięć lat?"
Byli już prawie na miejscu gdy zadzwonił telefon Aarona. Odebrał, porozmawiał chwilę i oznajmił:
- No, fajny spacerek, a teraz wracajmy, bo spotkania dzisiaj nie będzie.
- Spotkania dzisiaj nie będzie, ponieważ...?
- Ponieważ dziadek ma jakieś problemy w hurtowni i trochę mu tam zejdzie.
- Dobrze to wraca... - nie dokończyła, gdyż znów oberwało jej się po twarzy. - Wiesz gdy miałeś dłuższe włosy, byłeś mniej irytujący.
- Ohh.. zauważyłaś? - ożywił się i spojrzał na nią z nadzieją w oczach.
- Byłoby dość dziwnym gdybym nie zauważyła, skoro od rana miałam je na twarzy co najmniej trzy razy...
"Aż mi się rymło"
- No dobrze, dobrze. Ale co myślisz? Chyba całkiem nieźle mi poszło, co? Jak to wygląda? - wtrącił Aaron widząc jak twarz Kastiela nabiera czerwonego koloru.
- Chęci dobre, ale wykonanie do dupy - skwitowała Idea - włosy z tyłu są źle wycieniowane, z kolei grzywka wygląda jakbyś nie potrafił utrzymać w ręku nożyczek. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, co znaczy, że utalentowany z ciebie amator.
- A ty co - nadąsał się - dorabiasz sobie jako fryzjerka na boku?
- Można tak powiedzieć - zaśmiała się - Od pięciu lat sama się strzygę. Nie ufam fryzjerom pod żadnym względem.
Reszta drogi minęła im w ciszy. 
W pobliżu bramy Idea zauważyła kątem oka znajomą sylwetkę i przyśpieszyła kroku.
- Ruszcie się - warknęła na chłopaków.
Nie rozumiejąc tej nagłej zmiany nastroju, spojrzeli tylko po sobie i zaczęli się głośno śmiać.
Idea rozejrzała się w popłochu.
Szedł prosto na nich.  
Westchnęła z rezygnacją. 
Ich szanse na ucieczkę zmalały właśnie do zera.
- Nie odzywajcie się. Nawet słowem. Rozumiecie?
- Ale o co ci cho..
- Cisza! Rozumiesz?
"Może uda mi się po prostu koło niego przejść? Może nas nie zaczepi? Błagam.Błagam.Błagam.Błagam.Błagam.Błagam.Błagam.Błagam.Błagam."
Stał przed nimi ostatni człowiek, któreg miałaby ochotę zapoznawać z nowymi "nabytkami" w postaci Kastiela i Aarona.
Wysoki, o wąskich ramionach, z fioletowymi włosami do pasa. Glany dodawały mu jeszcze paru centymetrów wzrostu, przez co Idea musiała delikatnie zadrzeć głowę żeby patrzeć mu w czarne, inteligentne oczy, które uważnie lustrowały Idee i chłopaków. Skórzana kurtka z ćwiekami, bluzka ze znakiem anarchii i czarne spodnie naszpikowane agrafkami uzupełniały cały obrazek.
"Znowu zmienił kolor włosów. W czerwonych było mu lepiej"
- Cześć mała. Myślałem, że nie wychodzisz z domu przed zmrokiem.
- Myślałeś? Punkt dla ciebie.
- Oj dawno się nie widzieliśmy... - powiedział z nutą rozbawienia.
- Masz jakiś interes? - zapytała zniecierpliwiona.
Nieznajomy wyjął papierosa, podpalił go, zaciągnął się na chwilę przymykając oczy. Wypuścił dym z płuc i spojrzał na Idee.
"Ale jest wściekły. Jest naprawdę źle..."
- Chce wiedzieć dlaczego moja dziewczynka prowadza się z dwoma... - tu zlustrował obu wzrokiem - zakładam, że mężczyznami, ale mogę się mylić.
Kastiel poruszył się niespokojnie, natomiast Aaron wyglądał jakby dostał obuchem po łbie.
"Jestem ciekawa co tak na niego podziałało. Fakt, że zakwestionował jego płeć czy może to, że nazwał mnie 'swoją dziewczynką' "
- Rozmawialiśmy o tym, pamiętasz? Miałeś mnie już tak nie nazywać. 
"W sumie to przypominało trochę bardziej monolog niż dialog"
- Jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Może mi przypomnisz, hm?
- Może powinieneś z kimś o tym porozmawiać? Najlepiej z psychiatrą.- powiedziała cofając się parę kroków. 
Wpadła na Aarona i Kastiela.
- Ponawiam pytanie, dlaczego łazisz z nimi po mieście?
- Nie twój interes z kim się zadaję.
- Jeżeli nie mój to czyj?
- No właśnie o to chodzi, kurwa, że niczyj. Zejdź mi z drogi trochę nam się śpieszy.
Zmierzył ja wzrokiem po czym najzwyczajniej w świecie wyminął i stanął pomiędzy chłopakami. Obojgu położył rękę na ramieniu i wysyczał do ucha:
- Jeżeli choćby włos jej z głowy spadnie, to znajdę was i zatłukę. Zrozumiano? - odwrócił się jeszcze do Idei - Do zobaczenia mała. 
I poszedł.
- Miałeś mnie tak nie nazywać! - krzyknęła za nim- Idiota!
Całkowicie zapominając o osłupiałych chłopakach ruszyła w kierunku domu. Po chwili i oni dołączyli
- Ekhem... Idea, kto to był?
- Znajomy, można tak powiedzieć. Pomagam mu czasem jak jest w tarapatach.
- A czy wy ten, no..
- Koniec tematu - ucięła otwierając drzwi od mieszkania.
***
Obudziło ją walenie do drzwi.
Nie, nie to już nawet nie było walenie.
Ktoś napierdalał w jej drzwi o <tu spojrzała na zegarek> drugiej w nocy!
Wygramoliła się z łóżka i ruszyła w kierunku hałasu. 
- Zabiję - wymamrotała - zaduszę jak tylko dorwę w swoje ręce.
Otworzyła drzwi a za nimi stał... Zakrwawiony On.
- No nie, znowu?
Odwrócił wzrok.
- Uhh... chodź - wpuściła go i przekręciła zamek.
Poszli do kuchni.
Usadziła go na krześle. Wyjęła wodę utlenioną, waciki i starannie, ale delikatnie przemyła zadrapanie na jego policzku.
- O co tym razem poszło? Ktoś krzywo na ciebie spojrzał, czy może usiadł na twoim miejscu?
- To nie była moja wina.
- To nigdy nie jest twoja wina - westchnęła przecierając mu rozciętą wargę. - Chcesz herbaty?
- A masz może coś mocniejszego? No wiesz, na znieczulenie.
- Słodzisz dwie, tak?
- Nie da się z tobą dogadać.
Postawiła przed nim herbatę i usiadła naprzeciwko. 
Zbliżyła swój kubek do ust i zerkała z nad niego na chłopaka.
Coś jej tu nie pasowało. 
"Która jest? Druga, tak?"
- Dobra, a teraz serio. Po co tu przyszedłeś?
- Jak to po co?
- Czy ja ci wyglądam na pustą lalę? Popijawy, bijatyki i różne inne twoje rozrywki kończą się dopiero około czwartej. Na dodatek masz tylko parę zadrapań, więc nie sądzę żebyś bez powodu zrywał mnie z łóżka o drugiej w nocy.
- No, bo jest taka sprawa...
- Nie.
- Ale..
- Nie.
- Dasz mi chociaż dokończyć?
- Nie, bo wiem co chcesz powiedzieć. Poczekaj, jak to by mogło brzmieć? A tak: Słuchaj, miejscówka mi nie wypaliła mała, i teraz nie mam gdzie spokojnie przeleżeć kaca. Więc bądź dobrą dziewczynką i przenocuj kolegą w potrzebie - powiedziała przedrzeźniając go.
- Ująłbym to trochę bardziej dyplomatycznie
- Przekaz byłby ten sam.
- Bardzo możliwe - wymamrotał - No weź, przecież podłogi masz w salonie pod dostatkiem.
- Ta... Wstawaj... coś ci pokaże.
Zaprowadziła go do pokoju gdzie na sofie spał Kastiel, a na materacu, koło fotela Aaron.
Stanął w progu i patrzył nie wierząc w to co widzi.
- Co oni tu robią!?
- Miejscówka im nie wypaliła - uśmiechnęła się złośliwie.
Spojrzał na nią niby obrażony, ale oczy mu się śmiały.
Wszedł do pokoju usadowił się na fotelu. Zdjął glany i ściągnął kurtkę, mrucząc coś pod nosem podłożył ją sobie pod głowę. 
- Wiesz, właśnie zdałam sobie z czegoś sprawę. Nie mam pojęcia jak masz na imię.
- Ja też nie wiem jak się nazywasz.
- Idea - uśmiechnęła się dumnie.
"Cholera rzeczywiście, nigdy mu się nie przedstawiłam"
- No dobra, a jak się nazywasz naprawdę? Nie powiem ci mojego imienia dopóki ty mi się nie przedstawisz. Idea... kto by tak nazwał swoje dziecko?- zaśmiał się.
Śmiał się tak długo dopóki nie spojrzał na Idee z której żądza mordu wręcz biła na wszystkie strony.
- Ekhem... znaczy tego... Feliks. Miło mi.
___________________________________________________________
No więc, bardzo przepraszam, że w kolejnym rozdziale nic się nie dzieje, ale chciałam wprowadzić już wszystkie postacie. W następnej notce przyrzekam, że już coś się zacznie dziać. Jeszcze raz przepraszam.
A i od jutra zacznę dodawać nowe opowiadanie o tematyce yaoi. 
Jeżeli ktoś nie wie co to, odsyłam do wikipedii.

1 komentarz:

  1. Ekhem, taka uwaga - nie pisze się "Idee" tylko "Ideę", bo wiesz, idee to liczba mnoga od idei, pomysłu, a ideę to liczba pojedyncza, lub imię.

    OdpowiedzUsuń