poniedziałek, 18 lutego 2013

Gwiezdne Łzy 16

 I'm back!!!
Wróciłam moje robaczki ^^ 
Tak jak obiecałam z nowym rozdziałem Łez i Skrzydeł ^^
Mam taką małą obsuwę, ale to dlatego iż zostałam odseparowana od komputera w ramach kary.
Ale i tak po kryjomu kończyłam rozdziały hehehe.
Dobra teraz zapraszam na wstrząsający rozdział Gwiezdnych Łez
Enjoy
:3
***
Wrócili do domu około drugiej. Byliby znacznie szybciej gdyby nie to, że Idea co parę metrów stawała żeby "popatrzeć na gwiazdy", a tak na serio musiała się zatrzymać, choćby na chwilę, żeby przypadkiem nie zemdleć na środku ulicy. Nogi z każdym krokiem coraz bardziej odmawiały jej posłuszeństwa a w głowie nieprzyjemnie szumiało. Gdy pomyślała, że gorzej już być nie może akurat wchodzili na klatkę.
Otóż mogło być gorzej, a schody tylko ją w tym upewniły. Kurczowo trzymając się poręczy wdrapywała się po schodach, które nagle wydały się być dystansem nie do pokonania. Jakimś cudem dotarła do drzwi i udając, że nie widzi zatroskanego wzroku Kastiela weszła do domu, zdjęła buty po czym ruszyła do swojej sypialni. Przed drzwiami do jej pokoju stanął Aaron tym samym całkowicie blokując wejście.
- Nie wyglądasz najlepiej. - powiedział przyglądając się jej uważnie.
- Nie ma to jak porządny komplement - rzuciła starając się przedostać do pokoju, bo czuła, że jeżeli zaraz nie usiądzie, to po prostu zemdleje.
- Jak się czujesz?
- Jeżeli powiem, że kwitnąco to uwierzysz?
- Nie.
- Tak też myślałam - mruknęła pod nosem. - Zejdź mi z drogi.
- Nie.
Złapała za jego nadgarstek, wykręciła go boleśnie tym samym sprowadzając Aarona do parteru. Przyszpiliła go do ziemi nogą, a następnie przeszła po nim ceremonialnie wprost do swojego pokoju. W pośpiechu zamknęła za sobą drzwi i czując jak uginają się pod nią kolana oparła się o nie plecami. Oddychała ciężko starając się uspokoić rozkołatane serce, które biło jak po przebiegnięciu maratonu.
- Idea - usłyszała wołanie zza drzwi - Idea, otwórz!
- Po co chcesz wchodzić do pokoju dziewczyny o tak późnej porze, zboczeniec. - odpowiedziała siląc się na swój zwyczajny ton głosu, jakoś średnio jej to wyszło. Najpierw sam Aaron, a potem chyba wszyscy razem napierali na drzwi próbując je otworzyć. Idea jednak skutecznie je blokowała swoim ciałem.
Nagle uderzyła ją fala gorąca. Całe powietrze z płuc uszło, i zdawać by się mogło, że w pokoju nie ma czym oddychać. Poczuła nieznośne pieczenie w dole mostka. Wydała z siebie zduszony krzyk i zaraz zasłoniła usta ręką. Ból z minuty na minute stawał się coraz bardziej natarczywy. Nie miała już sił przytrzymywać drzwi, tak więc chwile później do pokoju wpadli Kastiel, Feliks i Aaron.
- No hej - wydyszała - nadal podtrzymujecie, że nic mi nie jest?
Chłopaki spojrzeli po sobie. Feliks wyglądał jakby zaraz miał się znowu rozpłakać, Aaron cały blady nerwowo rozmasowywał wykręcony nadgarstek, natomiast Kastiel wyjął telefon z kieszeni wybrał numer i po chwili czekania zwrócił się do słuchawki:
- Musisz przyjechać. Tak kolejna. Wiem, że to nie dobrze, przecież nie jestem idiotą. Jak to nie możesz? Jak to do cholery nie możesz?! To co mamy zrobić? Jak? Dobra. - po czym się rozłączył.- Przytrzymajcie ją - rzucił, a Idea zanim się zorientowała został przyszpilona do ziemi. Kastiel przyklęknął i podniósł jej bluzkę. Rozejrzał się po pokoju i zatrzymał wzrok na Feliksie. Odpiął od jego spodni jedną z licznych agrafek i ukuł swój palec parę razy w tym samym miejscu.
Krople krwi spadły na podłogę. Kastiel namalował coś na brzuchu Idei, dziwnie złożył ręce i zaczął mamrotać coś po nosem. Systematycznie powtarzał jedną sentencje  w kółko. Aż wreszcie ucichł.
Wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa Idea poczuła jakby coś wżerało jej się w skórę, a następnie rozrywało ją od środka.
Powoli i boleśnie.
- Co! Jest! Do! Cholery! - wykrzyczała.
Mimowolnie zaczęła się szarpać, tak jakby wyswobodzenie z uścisku chłopaków uwolniłoby ją także od bólu. Nie wiedziała skąd taka idiotyczna myśl, mimo to oprócz niej w głowie miała kompletną pustkę. Powoli zaczęła ogarniać ją ciemność, a ona sama czuła się jakby spadała w wielką, niekończącą się przepaść.
Kastiel coś do niej krzyczał...
Coś o tym żeby się nie poddawała...
"Ta kurwa, łatwo mu mówić."
Poczuła coś mokrego na twarzy...
Łzy?
Czyje?
Oprzytomniała na tyle żeby stwierdzić, że to ona sama płacze.
. . .
"Ja ich kurwa zabije.
W przeciągu tygodnia płakałam więcej razy niż przez całe swoje życie.
Po prostu ich zatłukę."
- Puszczać - wywarczała - Ale to już.
Chłopaki siedzieli i patrzyli na nią w osłupieniu.
-  Ale.. - zaczął Feliks.
- Puszczaj kurwa, bo nie ręczę za siebie!
Aaron spojrzał na Kastiela, ale ten tylko westchnął.
- Puśćcie ją, wszystko poszło zgodnie z planem więc jest dobrze.
- Wszystko czyli co? - zapytała Idea siadając i rozcierając miejsca za które była przytrzymywana.
- Wzmacnianie pieczęci, czujesz się lepiej, prawda?
I rzeczywiście, cały ból którego przed momentem doświadczała po prostu zniknął. Idea byłaby nawet w stanie wmówić sobie, że to co się stało było zwykłym snem, gdyby nie to, że na jej brzuchu widniał niewielki, czerwony wąż połykający swój własny ogon*.
Bez słowa wstała i poszła do łazienki.
Wzięła ręcznik, zmoczyła go w wodzie i spróbowała zetrzeć dziwny znak.
Po 10 minutach szorowania wróciła blada na twarzy do pokoju.
- Kastiel, to nie schodzi! Dlaczego to nie schodzi?!
- Bo to tak jakby.. eeemm...trwały rysunek na ciele..
- TATUAŻ?!
- Tak też można.
- Jak ciotka się dowie...  - Nawet nie chcę o tym myśleć - No to mam przesrane.- Siedzieli chwilę w ciszy. 
Idea spojrzała na zegarek, dochodziła czwarta. Zerknęła na chłopaków i  zorientowała się, że jest jedyną nie śpiącą osobą w pokoju. W pierwszym momencie chciała ich wyrzucić, w końcu to jej pokój, ale...
Ja i tak już nie usnę, a oni wyglądają na padniętych.
Skończyło się na tym, że przykryła ich kocem i na palcach wyszła z pokoju gasząc światło.
 ***
Siedząc przy stole w kuchni wpatrywała się w jakiś nie do końca określony punkt na ścianie.
Pięć dni temu... 
Gdyby ktoś powiedział mi, że będę mieszkała pod jednym dachem z trzema facetami, czy też gdyby ktoś oznajmił, że bibliotekarz którego znam od dzieciństwa jest gwiazdą lub, że Nala umie czytać w myślach, gdyby ktoś opowiedział mi taką historyjkę - stwierdziłabym, że ma nierówno pod sufitem i po prostu bym go wyśmiała.
Ale to było pięć dni temu...
Teraz przyjęłabym takie informacje do świadomości bez choćby mrugnięcia okiem. 
Co oni ze mną zrobili?!
Teraz już załamana wstała od stołu w celu zrobienia sobie kisielu.
***
Przesiedziała prawie trzy godziny jedząc kisiel i rozmyślając o wszystkim i o niczym. Z zamyślenie wyrwał ją Feliks. Wszedł do kuchni z na wpół zamkniętymi oczami, usiadł na krześle i położył się na stole.
- Miałem straszny koszmar - wymamrotał - Śniło mi się, że masz tatuaż. Co za bezsens. Jak to ty miałabyś mieć tatuaż wcześniej niż ja? Zresztą w życiu bym ci na to nie pozwolił.
- Tatuaż? Mówisz o tym? - powiedziała podnosząc bluzkę.
Feliks uniósł głowę i ponownie ją opuścił pozwalając swojej głowie na bolesne przywitanie się z blatem stołu.
- Powiedz mi, że nadal śpię...
- Chcesz kawy? 
- Mhm...- Parę minut później siedzieli Feliks - nad kubkiem kawy, Idea - nad kolejnym kisielem. - Jak się czujesz? - zapytał już w pełni rozbudzony.
- Dobrze, w każdym razie lepiej. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Ciesze się.- wiecie, gdy ktoś się cieszy to zazwyczaj to po nim widać, natomiast Feilks...
Feliks się wcale nie cieszył.
- Odpowiesz jeżeli cie o coś zapytam?
- To zależy o co zapytasz.
- Co cię tak dołuje? - zapytała niby do niechcenia uważnie obserwując go kątem oka.
- Mnie? - zaśmiał się nerwowo - Mnie, nic.
- Spoko, nie chcesz to nie mów. - wzruszyła ramionami - w końcu tylko u mnie mieszkasz i tylko się przyjaźnimy, co nie? To nic takiego.
- To jest szantaż emocjonalny.
- Nie prawda, to jest... nie no w sumie masz racje. Czuj się szantażowany.
- Jesteś okropna.
- A tak serio, Feliks co się dzieje?
- Ja...
- O czym gadacie? - dobiegło ich zza pleców.
- O niczym! Ładna pogoda, nie? - Feliks aż podskoczył.
- Pada... - odpowiedział Aaron grobowym tonem. - Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy - Zmierzył Feliksa mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
- Ty naprawdę nie widzisz, że jest coraz gorzej? - zapytał wilgotnym głosem Feliks.
- Nawet ślepy by zauważył.
- W takim razie ona powinna wiedzieć...
- Nie powinna - powiedział cicho Aaron.
- Ma prawo wiedzieć!
- Co mam prawo wiedzieć? - zapytała w końcu nie do końca rozumiejąc sens tej całej rozmowy
- Feliks ostrzegam cię.. - wycedził Aaron
W wejściu do kuchni stanął Kastiel.
- Umierasz.
________________________________________________________________
*Uroboros - Jest to symbol nieskończoności, wiecznego powrotu i zjednoczenia przeciwieństw. Gryzący własny ogon wąż wskazuje, że koniec w procesie wiecznego powtarzania odpowiada początkowi. Mamy tu do czynienia z symboliką cyklicznego powtarzania - obiegu czasu, odnawiania się świata i światów, śmierci i odrodzenia, wieczności po prostu.

 [Obrazek zapożyczony z anime FullMetal Alchemist]

3 komentarze:

  1. Ej ja nic nie mówię...ale Ty musiałaś mieć przez ostatni czas taaakie jazdy na kisiel xd >.< nawet w tym o CZWARTKU pisałaś o kiślu :P xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kisiel jest boski ^^
      No chyba nie powiesz że nie jest xd

      Usuń
  2. wiem jestem zacofana w komentowaniu, ale jestem za kisiel jest the best!

    OdpowiedzUsuń