niedziela, 28 kwietnia 2013

Gwiezdne Łzy 18

 Hehe wyrobiłam się ^^
Ale niestety nie wszytko poszło zgodnie z planem tak więc dodaję tylko Gwiezdne Łzy TT_TT
Księcia dodam jakoś na dniach ^^
Tęskniliście trochę?
Bo ja za wami strasznie się stęskniłam ^^
Dziś rozdzialik z serii "przemyślenia Idei zawsze spoko"
Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo mam wrażenie, 
że przez te 3 tygodnie wyszłam z wprawy...
No dobra a teraz
Enjoy
:3
 ***
W ciszy, szli po mokrym od deszczu chodnikiem w kierunku domu. Promienie słońca przyjemnie grzały w plecy pozwalając zapomnieć o porannej ulewie. Rozlewające się dookoła światło dawało wrażenie, jakby to wszystko o czym Idea niedawno się dowiedziała, jakby to co niedawno przeżyła, było tylko snem. Jednak każdy mocniejszy powiew wiatru, który strącał z liści drzew krople wody, przypominał jej o tym, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Nie było możliwości obudzenia się ze złego snu, nie mogła tak po prostu się przebudzić z własnego życia.
Bo przecież rzeczywistość nie jest snem.*
Poczuła, że trochę kręci jej się w głowie, ale zaraz wzięła się w garść. Nie może narobić chłopakom jeszcze więcej kłopotów. Nawet jeżeli to ich wina - to są jej bliscy.
Tak.
Teraz może to przyznać z czystym sumieniem.
W sumie, to w całym swoim porannym szale nawet przez chwilę o nich nie pomyślała.
Jak oni się z tym czują?
Na pewno nie zrobili tego umyślnie... Nic by z tego nie mieli, każdy z nich straciłby swojego wybrańca, a to narobiłoby im tylko problemów. Poza tym, chyba ona sama jako osoba, także nie była im obojętna.
Spojrzała kątem oka na Kastiela. Szedł koło niej miarowym krokiem, przypominając trochę bardziej trupa niż człowieka... znaczy gwiazdę. Poczochrane włosy tworzyły na jego głowie swoiste gniazdo, świeżość ubrań pozostawiała wiele do życzenia natomiast wory pod oczami wskazywały na to, że nie spał od paru dni. A jednak, pomimo tak widocznych ubytków w urodzie, Idea nie mogła oderwać od niego wzroku. Bo włosy które innym mogły się wydawać po prostu czarnymi, nierozczesanymi kudłami, dla niej nadal były JEGO włosami, a to wystarczało żeby przestała zwracać uwagę na to, w jakim nieładzie się znajdowały. Wystarczyło, że spojrzała w intensywną zieleń jego źrenic, a ona natychmiast pozwalała zapomnieć o tym małym szczególe jakim były cienie pod oczami.
Kim jest dla mnie Kastiel? - odbiło się echem w jej głowie.
Za każdym razem odpowiedź przychodziła sama. Była prosta i łatwa do zrozumienia, jednak... nie była zadowalająca.
Kim jest dla mnie Kastiel?
Nie wiem.
Kim?
Nie wiem...
Kim?!
Nie wiem...
No kurwa no...
Rozmyślania nad tym tak ją pochłonęły, że nawet nie zauważyła kiedy znaleźli się przed drzwiami jej domu. Chciała wejść do środka, ale w ostatniej chwili Kastiel ją powstrzymał. Przytrzymał jej rękę zaraz nad klamką i mocno zacisną na niej swoje długie, szczupłe palce. Idea spojrzała na niego nie do końca wiedząc o co chodzi. Był jeszcze bledszy niż chwilę temu a w jego oczach malowały się niepokój i strach.
- Ja nie wiem czy...
 Idea odwróciła rękę w ten sposób, że teraz to ona trzymała go za dłoń.
- Będzie dobrze - powiedziała z charakterystyczną sobie charyzmą i nie zwlekając dłużej weszła do mieszkania.
***
- Czyli w mega skrócie - powiedziała ściskając skronie i chodząc w jedną i drugą stronę po pokoju- Moja dusza rozrywa się na trzy różne części, tak? - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami - A dzieje się tak, bo jestem wybrańcem trzech różnych gwiazd, tak? - ponownie potwierdzili - Na dodatek zszycia nie da się cofnąć w żaden możliwy sposób na ziemi, tak? - i znowu jedynie pokiwali głowami - Czyli jestem w dupie. - powiedziała opadając na fotel.
Feliks siedział z podpuchniętymi oczami. W takcie wyjaśnień popłakał się ze trzy razy i ciskał nienawistnymi spojrzeniami to w Aarona to w Kastiela. Aaron co chwila nerwowo przeczesywał włosy, natomiast Kastiel siedział z rękoma opartymi na kolanach i zmarszczonymi brwiami zachowując przy tym całkowita powagę. Wyglądał trochę jakby próbował rozwiązać najtrudniejszą łamigłówkę swojego życia.
- Możesz powtórzyć to co mówiłaś wcześniej? - zapytał nagle, przerywając ciszę panującą w pokoju.
- Jestem w dupie?
- Nie to wcześniej...
- To że moja dusza..
- Nie, to później - powiedział z nutką irytacji w głosie.
Hmm... Zirytowany Kastiel, tego jeszcze nie widziałam...
- To że jestem wybrańcem...
- Idea to nie jest czas na głupie żary - powiedział, a nawet prawie krzyknął.
WoW...
- Zszycia nie da się cofnąć w żaden możliwy sposób na ziemi, o to ci chodzi?
- Dokładnie - powiedział bardziej do siebie niż do niej - To jest to - poderwał się z fotela z uśmiechem na twarzy - Żaden możliwy NA ZIEMI! Wystarczy zabrać ją do Helio. On coś wymyśli. Gdybym tylko z nim porozmawiał, na pewno by jej pomógł.
- Helios? Mówisz o królu Heliosie? O tym samym, który wygnał cię z nieboskłonu? Tym samym, który nienawidzi ludzi bardziej niż czegokolwiek innego? Czy my w ogóle myślimy o tej samej osobie? - zapytał Aaron patrząc na niego jak na debila.
- Jest moim bratem, na pewno mnie wysłucha. - powiedział nadal się uśmiechając - Mamy już wszystkie Łzy, to pomoże nam dostać się na górę. Jest nas trójka, to znaczy, że zostaną jeszcze dwie, żeby mu je oddać w ramach "daru".
- Masz na myśli przekupstwa - powiedział cierpko Aaron.
- Tak też można.
- Ja też idę - odezwał się Feliks - Nie ma mowy żebym został tu sam i nie miał pojęcia co się z wami dzieje.
- Zaraz, zaraz, zaraz moment! - powiedziała Idea, która jak dotąd siedziała cicho i próbowała przetrawić na spokojnie, wszystko to co usłyszała. - Macie już wszystkie Łzy? - za odpowiedź uznała pokiwanie głową - Kiedy? - wykrztusiła.
- Wiesz, to nie tak, że gdy ty spałaś, my siedzieliśmy bezczynnie i załamywaliśmy ręce - powiedział Aaron - Całymi dniami szukaliśmy Łez, a potem przychodziliśmy zmienić Feliksa...
- Zmienić...?
- No, pilnowaliśmy cię na zmianę.- Wszyscy trzej patrzyli na nią jakby Aaron nie powiedział niczego nadzwyczajnego. Pfff co tam, przez całe dni harowali a potem w nocy nie spali, tylko dlatego, że wielmożnej Idei się zemdlało... - A ten Helios... Macie na myśli słońce...? - ponownie jedynie pokiwali głowami jakby to była jedna z najbardziej oczywistych rzeczy na tym świecie.
- Wracając do tematu - Feliks przerwał ciszę, która na chwilę zapanowała w pokoju - kiedy miałoby się to odbyć?
- Podczas pełni. - odpowiedział Kastiel.
- Czyli jutro. 
- W takim razie musimy wziąć się do roboty, mamy mało czasu. Aaron idź do dziadka, powiadom go o wszystkim i zapytaj czy mógłby pomóc ci przygotować to co będzie potrzebne. Ja pójdę do Nali i Irysa, trzeba ich powiadomić, poza tym muszę zapytać Nali o parę technik pieczętujących w razie gdyby ta aktualna się przełamała. Feliks zostań z Ideą i pilnuj jej. Nie wychodźcie nigdzie i w razie czego dzwoń.
Aaron bez zbędnych pytań po prosu wyszedł z mieszkania, Feliks wstał i poszedł do łazienki tak, że w pokoju została tylko Idea i Kastiel.
- Idea, proszę zostań w domu. Daruj sobie dzisiaj nocne spacery, dobrze? Proszę... Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał lekko wzdychając.
Idea nie odpowiadając, wstała i zniknęła na chwilę w swoim pokoju po ty by po chwili wrócić ze szczotką w ręku.
- Siadaj - powiedziała tonem nie znającym sprzeciwu.
Kastiel z uniesionymi brwiami klapną na fotel przy którym stał, natomiast Idea zaczęła rozczesywać jego potargane, kruczoczarne włosy. Ze zdziwieniem zauważyła jak zaskoczenie widniejące na jego twarzy powoli ustępuję miejsca rumieńcowi.
- Jak tylko wrócisz masz się od razu położyć spać, rozumiesz? - zapytała tym samym twardym tonem co poprzednio. - Wyglądasz jak chodzący nieboszczyk. Kiedy w ogóle coś jadłeś? - Kastiel uciekł wzrokiem w bok coraz bardzie się rumieniąc -Wrócisz, umyjesz się, przebierzesz i położysz spać. A jak wstaniesz to masz zjeść śniadanie choćby się waliło i paliło, rozumiemy się?
- Mhm..
- No - powiedziała przejeżdżając ręką po rozczesanych już włosach - zbieraj się i wracaj szybko.
Kastiel wstał i ruszył w kierunku drzwi, a Idea nie zwracają dłużej na niego uwagi zaczęła przyglądac się swojej szczotce...
Jest już raczej zniszczona, brakuje jej paru ząbków... Wypadałoby kupić nową...
Z rozmyślań wyrwał ją krótki i delikatny buziak w kącik ust.
- Zapomniałbym o tym - powiedział Kastiel zakładając kosmyk włosów za ucho - To cześć - dodał i tym razem, wyszedł z pokoju na dobre, zostawiając Ideę sam na sam ze starą szczotką do włosów, rozszalałym sercem i purpurą zalewającą twarz.
Kim jest dla mnie Kastiel?
Serio... nie wiem?
________________________________________________________________________________
* czy tylko mi się to zdanie skojarzyło z Matrix'em? xDD

5 komentarzy:

  1. JA TĘSKNIŁAM!!! Bardzoo! Codziennie zerkałam, czy może już nie wróciłaś :3 A rozdział super, ojej ojej! Poprawiło mi humor i dodało natchnienia do nauki, dzięki! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde ale się cieszę ^^
      Mam stałego czytelnika...
      Jaram się >//////<
      O niebiosa... To ja potrafię kogoś natchnąć?
      Jaram się jeszcze bardziej >///////<
      Ojaaaa *w* Normalnie super ^^

      Usuń
  2. WoW!!! Strasznie się cieszę, że napisałaś akurat Gwiezdne Łzy. Straaaaasznie mi się podobał ten rozdział jak każdy inny. Masz ogromny talent i cieszę się, że z niego korzystasz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne opowiadanie.! Na początku wydawało mi się trochę nudnawe, ale jak widzę akcja nabrała rozpędu... czy jak to tam się mówi x.X Mi tam wulgaryzmy nie przeszkadzają, dodają one tylko charakterku bohaterce :D Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, mam nadzieję, że dodasz je szybko ;3... Tak więc życzę Ci natchnienia i chęci do pisania, pozdrowionka.! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominuję Cię d oLiebster Blog Awards. Informacje na moim blogu: http://swiatlo-wciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń