wtorek, 4 listopada 2014

Heartbeat 2

 Spoooko, niedługo (serio, postaram się) Książe.
A dziś.. taki mały zapychacz (choć muszę przyznać, że jestem bardzo emocjonalnie związana z głównym bohaterem....)
W każdym razie, będzie to nieco dłuższe opowiadanie niż sądziłam - za bardzo się wczułam - wybaczcie.
 +++
Zamykał i otwiera oczy, błagając w myślach o pobudkę. Lecz niezmiennie, za każdym razem gdy podnosił powieki widział dokładnie to samo: Kiliana odwracającego wzrok, starając się desperacko ukryć swój rumieniec.
Dlaczego? Za co? Co takiego zrobiłem w poprzednich wcieleniach, że w tym skazano mnie na kogoś takiego?
Był bliski łez, gdy Kilian wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk, najprawdopodobniej w celu odezwania się, jednak w tym samym momencie w szatni rozbrzmiał telefon Sugi.
Chłopak natychmiast wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i choć dobrze wiedział kto dzwoni, to wciąż na widok nazwy kontaktu ścisnęło go w gardle. Jego twarz wykrzywił strach i nie zwracając już większej uwagi na Kiliana, odebrał tak szybko jak tylko zdołał.
- Halo?.... W szkole... Musiałem zostać dłużej...Już wracam do domu tylko,.. tylko się nie denerwuj... Dobrze? Halo...?
. . .
Stał, wciąż trzymając telefon przy uchu pomimo iż Ojczym dawno się rozłączył. Gdy zdał sobie sprawę, że powinien być już w drodze do domu zrobiło mu się zimno, a przez całe ciało przebiegł dreszcz.
Nie chce tam wracać.
- Umm.. kto to był? - usłyszał za sobą... zmartwiony głos. Nieznacznie przepełniony troską.
- Nie obchodzi cię to - powiedział cicho ze spuszczoną głową. - Nigdy nie obchodziło - dodał głośniej, tym razem wyprostowany z uniesiona głową - I nie zacznie obchodzić. To - tu wskazał na swoja wciąż lekko świecącą klatkę - niczego nie zmienia. Nie jesteś moją bratnią duszą, tylko kolejną przeszkodą. Kolejną złośliwością losu. - uśmiechnął się gorzko i choć nie płakał, to wyglądał jakby miałoby się to stać lada chwila. - To niczego między nami nie zmienia, przynajmniej z mojej strony.
Gdy skończył mówić  wziął głęboki oddech, spakował swoje rzeczy i po prostu wyszedł, zostawiając Kiliana samego sobie.
Czego ja się w ogóle spodziewałem?  
Miłości? 
Szczęścia?
. . .
Tak, dokładnie tego.
+++
Każda mijająca minuta sprawiała, że czuł się coraz bardziej beznadziejnie, coraz bardziej bezsilnie.
No i się zesrało - pomyślał z żalem, wchodząc do kamienicy, a gdy stanął przed frontowymi drzwiami swojego mieszkania miał ochotę wyć ze złości i rozczarowania.
Westchnął ciężko i pociągnął lekko nosem, po czym wszedł do środka.
W domu unosił się smród taniego piwa i wódki.
Świetnie.
Z salonu do pociemniałego przedpokoju wpadała poświata, rzucana przez zmieniające się w telewizorze obrazy. Dźwięk był ściszony do szmeru, któremu akompaniowało jedynie głośne chrapanie.
Suga zdjął z siebie kurtkę oraz buty i najciszej jak tylko mógł ruszył w kierunku swojego pokoju, który niedawno po kryjomu uzbroił w zamek
Gdy był w połowie krótkiego korytarzyka chrapanie ustało, a zamiast niego po mieszkaniu przebiegł łoskot przewracanych, pustych już butelek.
Suga poczuł jak kula lodu spada na dno jego żołądka i absolutnie wszystkie włosy na jego ciele stają dęba.
- Suga? - w mieszkaniu rozbrzmiał zapity, ochrypły głos. - Suga?! Odpowiadaj, gdy Cię wołam gnoju.
W salonie rozległo się głośnie "łup", a zraz po nim potok wymamrotanych pod nosem przekleństw.
Suga nie marnując czasu dobiegł do drzwi swojego pokoju, wyjął kluczyk z kieszeni spodni, otworzył zamek i wpadł do jedynego azylu w całym mieszkaniu. To nie był jednak jeszcze czas na odetchnięcie z ulgą.
Odwrócił się na pięcie i widząc tatę w korytarzu w panice złapał za klamkę.
- Nawet się nie waż szczeniaku - wywarczał mężczyzna zataczając się ciężko, w końcu rezygnując z samodzielnego chodu i opierając się o ścianę. - Nawet nie próbuj, bo jak Cię dorwę to Ci łapy poprzetrącam, słyszysz darmozjadzie?!
Zazwyczaj gdy tata mówił, że coś zrobi to nie wiele mu brakowało by przejść od słów do czynu. Nie czekając więcej Suga zatrzasnął drzwi, przekręcił zamek i podstawił pod drzwi krzesło - tak na wszelki wypadek.
Zaraz potem klamka brutalnie naciskana, podskakiwała w obłędzie wraz z całymi drzwiami.
- Otwórz te cholerne drzwi. Słyszysz? Wyjdź tu i bądź mężczyzną. Słyszysz co do ciebie mówię bękarcie?! -  po kolejnych minutach terroru drzwi przestały się trząść, a z ust mężczyzny za drzwiami wylały się kolejne przekleństwa.
Chwilę potem w mieszkaniu rozbrzmiały rozmowy prowadzone w powtórce jakiegoś talkshow.
Po paru długich minutach Suga puścił jak dotąd trzymane w śmiertelnym uścisku krzesło. Wyprostował się i wyrównał teraz przyspieszony oddech.
Na miękkich nogach doszedł do łóżka i zwinąwszy się na nim w kłębek, zacisnął mocno powieki po raz kolejny tego dnia zatrzymując łzy.
Już spokojnie - powtarzał sobie - Już dobrze.
Teraz...
Teraz wystarczy tylko, że znajdzie inny powód by żyć.

2 komentarze:

  1. Głębokie hahaah ;** ale serio głębokie i bardzo ciekawe..czekam KUR*A na Księcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Namida :)
    Dopiero dziś znalazłam Twojego bloga.. Hm, chyba po jakimś komentarzu, nie wiem, czy nie pod tłumaczeniem No.6.
    Otóż z Twojej twórczości zdecydowanie najbardziej podoba mi się właśnie Heartbeat i opowiadanie o Charonie :) Cóż, bardzo jestem ciekawa ich kontynuacji i mam nadzieję, że niedługo coś dodasz i nie narzucisz pisania!
    Podoba mi się Twój styl, lekki i zabawny :)
    Pozdrawiam,
    Alys

    OdpowiedzUsuń