wtorek, 12 marca 2013

Gwiezdne Łzy 17

Witam was moje robaczki drogie tym oto rozdziałem Gwiezdnych Łez ^^
Tak wgl to zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Jeszcze trochę ale już bliżej końca niż początku :P
A i jeszcze chciałam wspomnieć 
że wczoraj przekroczyliśmy 4000 wyświetleń bloga^^
Normalnie was uwielbiam :* 
No a teraz
Enjoy
:3
 ***
 - Umieram? Hahaha.. ha ha ha.. haa????
Przeskakiwała spojrzeniem z jednego na drugiego szukając na ich twarzach choćby cienia uśmiechu. Jakiegoś znaku, że to tylko żart.
Jednak ich twarze pozostawały niewzruszenie ponure i nic nie wskazywało na to, że któryś z nich zaraz wybuchnie śmiechem.
Poza tym, kto do kurwy nędzy żartuje z takich rzeczy?!
Nie wiedziała jak ma zareagować. Ma się śmiać? A może płakać? Ma się złościć i rzucać w nich wszystkim czym popadnie czy po prostu się z tym pogodzić? Bo przecież niezależnie od tego co zrobi nie zmieni tego że umiera.
- Jak to? - zapytała i poczuła jak z jej twarzy odpływa cała krew. Stała tak blada jak ściana z niezrozumieniem w oczach, oczekując odpowiedzi, która nie nadchodziła.
- Przykro nam - powiedział w końcu Aaron odwracając wzrok.
- Wam jest przykro? - chyba się jednak wkurwi - W trakcie pierdolenia takich głupot patrz mi przynajmniej prosto w oczy, a nie w podłogę! To samo tyczy się ciebie - powiedziała zwracając twarz w kierunku Feliksa, który podziwiał zarysowania na stole. Chyba tylko Kastiel na nią patrzył, wzrokiem, który nie do końca da się zidentyfikować - Co to ma być?!- jako odpowiedź musiało zadowolić ją uporczywe milczenie. - Macie w ogóle zamiar coś powiedzieć? Cokolwiek wytłumaczyć?
- Nie - powiedział Kastiel, a Idea zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
- Zastanawiam się czy jesteś tak odważny czy tak głupi, że w ten sposób odpowiadasz na to pytanie - wywarczała trzęsąc się ze złości.
Ponownie przemknęła wzrokiem po chłopakach i była już pewna, że będą po prostu siedzieć i czekać na...
Na co tak właściwie? Na to aż osunie się bezwładnie na kolana i zacznie płakać i błagać o to by żyć dalej? Aż zacznie użalać się nad sobą i zapomni czyja to wina? Że w tym wszystkim zapomni, przez kogo jej życie nagle wywróciło się do góry nogami i przez kogo równie niespodziewanie się skończy?
Ale niestety to była rzecz której Idea była pewna, bo nie ważne jak by na to nie spojrzała i ile razy by o tym nie pomyślała to za każdym razem dochodziła do tego samego wniosku.
To oni są temu winni.
I to właśnie bolało ją najbardziej.
Tak bardzo, że chłopaki prawie dopięli swego.
Prawie zmusili ją do łez.
Prawie...
Gdy tylko poczuła nieznośne pieczenie gdzieś za powiekami postawiła dwa kroki w tył ku wyjściu z kuchni. Trzeciego już nie zrobiła, bo Kastiel złapał ją za rękę.
- Nie dotykaj mnie. - powiedziała próbując nadać swojemu głosowi stanowczy ton.
- Gdzie idziesz? - zapytał a na jego twarzy widniał przejmujący smutek.
- Jak najdalej od was - powiedziała wyrywając swoją dłoń z uścisku- Może chociaż umrę w spokoju. - dodała trzaskając drzwiami.
***
Gdzie tu teraz iść?
Pierwsza myśl: komórki.
Ale to oczywiste, że prędzej czy później ją tam znajdą... bo przecież będą szukać.
To co, do Nali?
Ona też pewnie o wszystkim wiedziała, poza tym to z nią skontaktują się na samym początku.
Do ciotki nie pójdzie, nie z tym pieprzonym tatuażem.
Hotel? Ma ze sobą tylko dwie dychy.
***
Od jakichś dwóch godzin siedziała w parku i wystawiała twarz do słońca. Przynajmniej przestało padać. 
Nie miała pojęcia gdzie iść i co ze sobą zrobić.
Normalny człowiek pomyślałby: Kurde, idę do domu! W końcu to moje mieszkanie!.
No tak, wszystko ładnie pięknie, ale to oznaczałoby konfrontacje. To oznaczałoby, że musiałaby ich wyrzucić. A pomimo tego, że miałaby swoje podstawy do tego to nawet teraz, siedząc i tylko nad tym rozmyślając wie, że miałaby także wyrzuty sumienia. Że byłoby jej cholernie smutno i nie zmrużyłaby w nocy oka nawet na chwilę. A tak przynajmniej wie gdzie ci idioci są i nie musi się o nich martwić. Bo przecież by się martwiła, i zdaje sobie z tego sprawę. Bo to nie tak, że ich nienawidzi czy coś. Przecież nie zrobiliby czegoś takiego specjalnie.
Nie...
Na pewno nie zrobili tego specjalnie.
Ehhh...
- Co tak wzdychasz? - usłyszała gdzieś w okolicach prawego ucha.
Otworzyła oczy.
Obok niej na ławce siedział jakiś chłopak.
- Ty... Znamy się? - zapytała a chłopak westchnął cicho i grzywkę, która opadała lekko na oczy zaczesał do tyłu. - Kelner...
- Czyli mnie pamiętasz! - powiedział z nadzieją.
- Coś tam kojarzę, dziwne, że ty mnie poznałeś.
- Dlaczego dziwne? Rzeczywiście wyglądasz trochę inaczej niż wtedy w kawiarni, ale to nadal ty, co nie? - uśmiechnął się wesoło.
- Tak, to nadal ja - a może już nie?
Gadali jakąś godzinę, wymienili się numerami, a potem gadali dalej.
- Toooo gdzie twój chłopak? - zaczął się rozglądać - Nie mów mi, że jesteś tu sama, bez niego.
- Mój chłopak? - łał nawet nie wiedziałam, że jakiegoś mam. 
- No wiesz, czarne włosy, wysoki, z wkurzającym uśmiechem.
- To nie jest mój... chłopak.
- Nie? W takim razie kto?
Właśnie... kto?
Znajomy? Byle znajomy nie mieszkałby z nią pod jednym dachem.
W takim razie - kolega? To samo tyczy się byle kolegi.
To co... że niby przyjaciel? Przyjaźń w 5 dni? Jakiś przyśpieszony kurs?
Kim?
Kim był dla niej Kastiel?
Aaron - dobry kolega - to z łatwością mogła stwierdzić.
Feliks był dla niej bardziej jak rodzina, jak starszy brat. Wiecznie się o nią martwiący, wiecznie się za nią oglądający. Podejrzewała go nawet o kompleks młodszej siostry.
Ale kim był Kastiel?
- Nie wiem - odpowiedziała w końcu.
- Nie wiesz? - zapytał ze zdziwieniem. - Jak to nie wiesz?
- No, normalnie. - wzruszyła ramionami.
- To sprawdźmy to.
- Co?
- No kim dla ciebie jest ten...
- Kastiel - podsunęła mu.
- No właśnie. Często się z nim kłócisz?
- Bardzo.
- Ale lubisz te kłótnie?
- ...Raczej tak.
- Powiedział kiedyś coś co wprawiło cię w osłupienie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Nie raz - to że jest gwiazdą i to o niestrasznych kobietach się liczy, prawda?
- Zawstydził cię kiedyś?
- Co? - spojrzała na niego jak na potencjalnego zboczeńca.
- No wiesz, złapał cię za rękę, objął, próbował pocałować?
- Taaaaak...
- I teraz: Co czujesz gdy jest blisko, gdy się uśmiecha?
- Eeee..Serio muszę ci to mówić? - pokiwał poważnie głową - Nie mogę oddychać. - wyznała w końcu - Czuję się jakby całe powietrze z mojego otoczenia zostało nagle wyssane, czy coś...
- Serio, nie wiesz - zapytał patrząc na nią z politowaniem - Serio nie wiesz kim dla ciebie jest?
- To źle? - chyba go załamała.
- To inaczej - powiedział i usiadł bliżej niej. Objął ją jednym ramieniem a drugą, wolną ręką uniósł delikatnie podbródek.
- Co robisz? - zapytała bez żadnych emocji w głosie.
- Ehhh, widzisz? Co byś zrobiła gdyby na moim miejscu był ten...
- Kastiel? - pokiwał głową a Idea spłonęła purpurą - Nie wiem...
- Ale jakbyś się czuła?
- Skąd mam wiedzieć? -  powiedziała czując jak pieką ja policzki.
Nagle oczy chłopaka niebezpiecznie się zwęziły.
- A co powiesz na mały eksperyment? - powiedział patrząc jej przez ramię.
- O czym ty mó... - nie dane jej było dokończyć, gdyż jej usta zostały zamknięte przez usta kelnera.
O kurwa.
Przez moment nie wiedziała co się dzieje.Wpatrywała się w jego zamknięte oczy z czystym osłupieniem, gdy poczuła jak ktoś ciągnie ją za ramię do góry. Została zrzucona z ławki i kątem oka mignęły jej czarne włosy.
Kastiel wziął porządny zamach i już, już jego pięść miała spotkać się z twarzą kelnera, jednak pięść Idei była szybsza. 
Biedny blondyn z zaskoczeniem przyjął jej prawy sierpowy, a następnie wylądował na ziemi plując krwią z rozciętego dziąsła.
- Psychol - syknęła spoglądając na pozdzierane knykcie. - A ty tu czego? - zapytała podnosząc spojrzenie na Kastiela. 
- Ja... znaczy Oni.. to jest My, bo ja też... Chcieliśmy z tobą pogadać i czy nie chciałabyś wrócić bo Feliks i Aaron się martwią - kelner posłała mu spojrzenie pełne politowania - Ja też.. martwiłem.. się i pewnie chcesz wiedzieć co i jak i stwierdziliśmy, że skoro już wiesz to.. no.. wiesz o co mi chodzi, prawda?
- Powiedzmy.... - Kastiel odetchnął z ulgą i uśmiechnął się blado.
Gdy odchodzili w kierunku jej mieszkania Idea dostała sms'a.
 Od:Mikki (kelner)
On raczej wie kim dla niego jesteś ;]
Widziałaś jak zareagował na naszego całusa :*?
Zauważył go z drugiego końca alejki o.O
Polecam się na przyszłość ^^
PS. Umiesz przypieprzyć :/

6 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award!!! Szczegóły znajdziesz tutaj: http://ichisui.blogspot.de/2013/03/nominacja-do-liebster-awards.html
    Gratulacje!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhahahha ej! Sms był mega hahahhaha zwłaszcza "PS" ^^ hihi zresztą rozdział fajny ;) ale mogłaś dać mi do przeczytania zanim dodałaś :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam tylko powiedzieć, że jesteś niesamowita w tym co robisz i co tworzysz... Znalazłam Twojego bloga całkowicie przypadkowo... Chyba wczoraj. Pochłonęłam wszystkie Twoje opowiadania... I czekam na więcej! Naprawdę podoba mi się Twój styl (chociaż momentami rzeczywiście za dużo tu przekleństw :c), każde słowo sprawia, że chcę poznać dalsze losy bohaterów. Każda z tych historii jest oryginalna i ciekawa. Muszę też przyznać, że nie jestem jakąś zagorzałą yaoistką, aczkolwiek nic tutaj nie zraziło mnie i nie odrzuciło. Trzymam za Ciebie kciuki, gorąco życzę powodzenia i oczywiście czekam na więcej! Gambatte! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaaaaaaaaaaaaaaa *_______*
      Od dzisiaj będę starać się jeszcze bardziej ^^
      Kurde takie komentarze to potrafią człowieka postawić na nogi i nawet Wen się wzruszył xdd
      Cały czas staram się ograniczyć wulgaryzmy T_T Naprawdę próbuję ;_; Któregoś dnia dojdę do perfekcji i będzie ich tak mało że będą tylko barwnikiem i częścią kompozycji opowiadania ^^ Jeszcze raz wielkie dzięki za komentarz ^^
      PS. Mam nadzieję że to nie prima aprilisowy żart :P

      Usuń
    2. Nie śmiałabym żartować :3

      Usuń
  4. Zarąbisty SmS !!! xD

    OdpowiedzUsuń