poniedziałek, 27 maja 2013

Gwiezdne Łzy 19

No dobra..
To tak słowem wstępu..
STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM, 
ŻE TAK DŁUGO MNIE 
NIE BYŁO
T_T
Ale mam zapierdziel straaaaszny 
(bierzmowanie, szkoła, rodzina i wgl dużo się tego narobiło :/)
No ale cóż, teraz już jestem i to nawet z wpisem ^^
Takim... fajnym ^^
 Takim głębokim...
No a teraz
Enjoy :3
***
Chwilę potrwało zanim Idea doszła do siebie. Powoli jej twarz powracała do swojego naturalnego koloru. Jej serce z każdym uderzeniem zwalniało, by w końcu bić tak samo jak jeszcze chwilę temu.
Co on chce, żeby zawału dostała?!
Zakręciło jej się trochę w głowie, więc usiadła na fotelu, na którym przedtem siedział Kastiel. Poczuła jak bardzo jest zmęczona, powieki zdawały się być ciężkie jak z ołowiu, i zanim się zorientowała - zapadła w płytki sen.
***
Obudził ją odgłos krzątaniny w kuchni. Otworzyła oczy i zaraz zakryła się kocem, by uchronić je przed nieznośnym słońcem, wpadającym przez okno. 
Słońce? To znaczy, że przespała całą noc. Ahhh... I pewnie Feliks ją przykrył.  
Urodzony starszy brat.
Pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem.
Wstała i ruszyła w kierunku miejsca, z którego dochodziły ją różnego rodzaju dźwięki - do kuchni.
- Co ty tak w sumie próbowałeś zrobić? - usłyszała głos Feliksa zanim jeszcze weszła. - Chciałeś puścić całe to mieszkanie z dymem, czy tylko połowę?
- Nie, to nie tak. Chciałem zrobić sobie śniadanie. - tym razem mówił Kastiel.
- No tak, to rzeczywiście tłumaczy dlaczego palił się obrus. - parsknął Aaron.
- Nie wiem jak to się stało.. Jakoś samo się...
Idea nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, wchodząc do kuchni.
- Dajcie mu spokój - powiedziała, obserwując jak twarz Kastiela przybiera odcień dojrzałej piwonii. - Ucierpiało coś oprócz obrusu?
- Nie.
- To dobrze, a więc, co chcecie na śniadanie?
Cały poranek minął im w przyjemnej atmosferze, lecz z każdą mijająca godziną coraz wyraźniej można było wyczuć narastające napięcie, które wieczorem sięgnęło zenitu. Feliks zamknął się w toalecie, Aaron nerwowo obgryzał paznokcie, a Kastiel od jakichś piętnastu minut mamrotał coś pod nosem. Natomiast Idea siedziała przed telewizorem i oglądała jeden z tych programów, który ogląda się tylko po to, by przez chwilę nie myśleć. Wpatrując się w ekran, delektowała się, możliwe że ostatnim w swoim życiu kisielem jagodowym.
To zabawne, choć może bardziej smutne, że ludzie na co dzień nie dostrzegają tego, ile mają i zaczynają się cieszyć życiem dopiero pod jego koniec. Człowiek nie myśli o śmierci dopóki nie przyjdzie mu się z nią zmierzyć i nie ceni życia dopóki nie będzie musiał się z nim pożegnać. Wydaje się, że to trochę chore, nieodpowiedzialne i głupie, ale taka jest właśnie prawda. Zastanawialiście się kiedyś jak umrzecie? Jak będzie wyglądać wasza śmierć? Czy będzie długa i bolesna czy wprost przeciwnie...? Czy ktokolwiek będzie o was pamiętał, a jeżeli tak, to jakich zachowa was w pamięci? Czy ktoś będzie po was płakał, czy ktoś będzie się cieszył? Jak wiele mogliście zrobić i jak wiele straciliście? Kogo mogliście jeszcze spotkać, w kim się zakochać, kogo stracić i kogo znienawidzić? Zadawaliście sobie kiedyś te pytania? Bo Idea, siedząc przed telewizorem, tępo wpatrując się w jego ekran zdała sobie sprawę, że nigdy ich sobie nie zadawała. Że nigdy tak naprawdę nie ceniła życia, nie miała prawdziwych przyjaciół, nie miała wrogów, nigdy też nie kochała całym sercem i nigdy nie czuła się przez nikogo kochana. Pomimo tego że oddychała, jadła, chodziła do szkoły i funkcjonowała to tak jakby od bardzo dawna nie żyła.
A jednak... 
Nie chciała umierać, bo od paru dni...
Od paru dni ma prawdziwych przyjaciół, od paru dni śmieje się i płacze, od tych paru dni zdaje sobie sprawę jak bardzo nie chcę tego wszystkiego stracić.
Od paru dni żyje.
Żyje, a jednak umiera. 
Co za ironia.
Z zamyślenia wyrwał ją Kastiel, który usiadł obok niej na kanapie. Dopiero teraz zauważyła, że słońce już zaszło, a na niebie zaczynają pojawiać się pierwsze gwiazdy. Byli w pokoju sami i jedyną rzeczą sprawiającą, że w pokoju nie panowała niezręczna cisza był telewizor.
- Boisz się? - zapytał ją cicho.
- Nie, to raczej nie strach.
Raczej smutek - dokończyła w myślach.
- Bo ja się boję. - powiedział patrząc wraz z nią w ekran - Że nam się nie uda. Że cię nie uratujemy i że... - urwał na chwilę, żeby zebrać myśli i po chwili, bardzo rozważnie dobierając słowa, powiedział:
- Idea, musisz mi coś obiecać.
- Nie mogę obiecać jeżeli nie wiem  co chodzi. - odpowiedziała marszcząc brwi.
- Musisz.
- Przecież mówię że nie mogę. - powiedziała lekko zirytowana. - Co to za obietnica, gdy nie wiadomo co się obiecuje? Kastiel, co ty... - zapytała gdy wstał i usiadł okrakiem na jej kolanach. - Złaź ze mnie ! To są moje kolana, a ty masz miejsce tu obok.
- Przedtem też to powiedziałaś - odparł uśmiechając się pod nosem - Wtedy też po raz pierwszy widziałem kolor twoich oczu.
- I vice versa - odpowiedziała na co brwi Kastiela powędrowały ku górze. - A teraz złaź. No już! - siłowali się chwilę, ale ostatecznie Kastiel wygrał... tak samo jak tego wieczoru, gdy pierwszy raz się spotkali.
- Idea, obiecaj mi, że wrócisz tu ze mną i że wysłuchasz co mam do powiedzenia. Obiecaj mi to.
- Kiedy ja wole nie - powiedziała wytykając język.
- To nie są żarty. Obiecaj. - powiedział, bardzo zdecydowanym jak na Kastiela tonem.
- Dobra... Obiecuję... A teraz ze mnie złaź - powiedziała i zrzuciła go na miejsce obok siebie. - I tu masz siedzieć. - dodała chłodnym tonem i odwróciła twarz w drugą stronę, tak żeby nie widział jak bardzo jest czerwona. Odsunęła się od niego jak najdalej mogła, bo zdawać by się mogło, że bicie jej serca słychać w budynku obok. 
Złożyła mu tę głupią obietnice tylko dlatego, że gdy był tak blisko, całe powietrze wokół niej po prostu znikało, wessane przez wielką, niewidzialną i cholernie wkurzającą czarną dziurę.
- Zbierajcie się - usłyszeli za plecami głos Aarona, który pojawił się znikąd - Feliks już czeka na dole.
- Zejdźcie już, ja jeszcze muszę coś zrobić zanim wyjdę - powiedziała.
Kastiel spojrzał na nią z zaniepokojeniem, ale bez zbędnych słów wyszedł z Aaronem z mieszkania. Idea odetchnęła ciężko. Wstała, wyłączyła telewizor i poszła do swojego pokoju. Rozejrzała się po nim, to samo zrobiła w kuchni, w łazience, w salonie... Nie szukała niczego, nie sprawdzała czy czegoś nie zapomniała, czy wszystko jest na miejscu. 
Po prostu... 
Żegnała się z miejscem w którym wydarzyło się tak wiele. W którym pierwszy raz szczerze się śmiała, płakała, złościła i cieszyła. Żegnała się z miejscem w którym zaczęła czuć, że żyje.
Pogasiła wszystkie światła, założyła buty i wyszła. Zamknęła za sobą drzwi i... poczuła dziwną pustkę. Jakby traciła coś ważnego. Coś, czego nikt jej nie może od tak dać i czego nie może od tak kupić.
Położyła rękę na drzwiach i ogarnął ją smutek... nostalgia...
Westchnęła ponownie zdając sobie sprawę...
Że żegna się ze swoim domem.
- Coś tak czułem - usłyszała głos dochodzący zza jej pleców - że tak się to skończy. Przecież wrócisz. - powiedział Kastiel podchodząc bliżej - Obiecałaś mi. - dokończył cicho i delikatnie łapiąc za rękę pociągnął w stronę schodów.

8 komentarzy:

  1. Dość długo czekałam na nowy rozdział, ale szczerze mogę powiedzieć, że się opłacało. Cudny rozdział. Czekam na więcej i życzę dużo weny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie się doczekałam *-* cieszę się, że w końcu dodałaś nowy rozdział, mam nadzieję, że niedługo ukaże się kolejny ;) Tak więc czekam z niecierpliwością i życzę Ci weny ^,^ Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się twój blog. Może odwiedziłabyś mój http://ajednakistnieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. zgłosiłam cię do Liebster Award więcej na http://mela-nadzieja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty kradzieju mały, podstepny, wredny Ty! Mój tekst zamiescilas nic mi nie mówiąc!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział ;) Ale nie zaliczam go do ulubionych. Uwielbiam "Gwiezdne Łzy" i ze zniecierpliwieniem czekam na więcej. Życzę wielu pomysłów i chęci do pisania.
    Jak Ty świetnie piszesz!
    Pozdrawiam
    Ps. Czy Ty już masz cały plan książki w głowie, czy wymyślasz na bieżąco? Takie małe pytanko mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zarys. Taki ogólny szkic. Wiem co ma być po tym... I wiem jak ma się skończyć (chociaż zakończeń mam ze 3-4 xD), a w między czasie mogę dodać jakiś wątek jeżeli najdzie mnie taka ochota. Mogę zdradzić, że w poprzednim rozdziale akcja ze szczotką była napisana pod wpływem kaprysu i chwili xD

      Usuń